Sejm dla PiS, Senat dla opozycji? PiS tworzy plany awaryjne

PiS tworzy plany awaryjne na wypadek, gdyby jesienią wygrało w Sejmie, ale to opozycja zdobyła większość w Senacie.

Aktualizacja: 09.01.2019 10:18 Publikacja: 08.01.2019 18:20

Sejm dla PiS, Senat dla opozycji? PiS tworzy plany awaryjne

Foto: Fotorzepa/ Jerzy Dudek

Rok 2019 to bój o wszystko w polityce, ale rezultat podwójnej kampanii może skończyć się patem, którego w Polsce jeszcze nie było. – Bardzo poważnie traktujemy scenariusz, w którym wygrywamy wybory do Sejmu, ale ze względu na zjednoczenie opozycji tracimy kontrolę nad Senatem – twierdzi nasz rozmówca, ważny polityk PiS. Do tego szykuje się też opozycja.

Jak wynika z naszych rozmów, z badań i symulacji, którymi dysponują politycy PO, wynika, że ok. 70 proc. mandatów w Senacie jest „do wzięcia" przez kandydatów zjednoczonej opozycji. – Przygotowujemy się na wariant, by rządzić bez Senatu – dodaje nasz rozmówca z PiS. Taki wynik jesiennej kampanii wyborczej (wcześniejsze wybory są niezwykle mało prawdopodobne) mógłby na tyle utrudnić PiS rządzenie po 2019 roku, że kolejne wybory – przed terminem w 2023 – stają się bardzo prawdopodobne.

Zwłaszcza jeśli opozycji udałoby się pokonać najpierw prezydenta Andrzeja Dudę. – Nawet jeśli przegramy, to musimy przegrać na krótko – podsumowuje nasz rozmówca z opozycji. A „porażka na krótko" oznacza konieczność przejęcia kontroli nad Senatem, by PiS nie miało pełnej władzy.

Barwy zjednoczenia

Opozycja pracuje nad wspólnymi listami do Parlamentu Europejskiego, a później do Sejmu, ale nawet ich powstanie nie jest jeszcze gwarancją zwycięstwa i przejęcia władzy. PiS może wygrać z minimalną przewagą i odnaleźć koalicjanta np. w ruchu Kukiz'15. Jednak 100 senatorów wybieranych jest w JOW (jednomandatowych okręgach wyborczych). To sprawia, że jeśli opozycja wystawi tylko jednego kandydata w danym okręgu, to nawet przy relatywnie dobrych notowaniach PiS taka sytuacja może prowadzić do przejęcia Senatu z rąk partii rządzącej. W 2015 r. takiej konsolidacji m.in. ze względu na rozproszenie głosów między PO a Nowoczesną zabrakło. Teraz może być zupełnie inaczej.

Orędownikiem tej strategii jest kilku obecnych senatorów opozycji. – W Senacie mamy 100 okręgów jednomandatowych. Tu po prostu trzeba wystawić jednego kandydata, łatwiej jest się dogadać – mówił w listopadzie 2018 roku były marszałek Sejmu Marek Borowski. Takie porozumienie siłą rzeczy musiałoby objąć też projekt Roberta Biedronia. W tej chwili były prezydent Słupska i jego doradcy deklaruja, że do wyborów do Parlamentu Europejskiego idą samodzielnie. Później jednak inne scenariusze nie są wykluczone, zwłaszcza jeśli Robert Biedroń nie osiągnie wyniku ponad 10 proc. To byłby scenariusz optymalny dla obecnej sejmowej opozycji.

Mechanizm przejęcia władzy w Senacie przez opozycję pokazuje np. okręg nr 92 (Gniezno). W 2015 r. Robert Gaweł z PiS zdobył w nim mandat z wynikiem 51 tys. głosów. Drugi był Piotr Gruszczyński z PO (46 tys. głosów), trzeci – Jarosław Kłosiński z Nowoczesnej (22 tysiące głosów), a czwarty – Piotr Łykowski z PSL (15 tysięcy). To najlepiej pokazuje możliwości opozycji w JOW. Z naszych informacji wynika, że takiej konkurencji w postaci jednego kandydata opozycji obawiają się poważnie nawet wielokadencyjni senatorowie PiS.

Podzielona władza

W warunkach totalnej polaryzacji politycznej podzielenie władzy w parlamencie miałoby trudne do oszacowania konsekwencje. Zdaniem naszych rozmówców z opozycji PiS miałby nadal możliwość rządzenia, ale w mocno utrudniony i wolniejszy sposób. Senat kontrolowany przez opozycję odrzucałby w całości większość ustaw przyjmowanych przez PiS w Sejmie. – PiS nadal by je przegłosowywało, ale cały proces byłby dużo mniej sprawny niż obecnie – przewiduje nasz rozmówca z opozycji.

Senat wyraża też zgodę na powołanie przez Sejm prezesów ważnych instytucji (RPO, prezes NIK) i wybiera członków np. Kolegium IPN. Utrata marszałka Senatu byłaby także poważnym ciosem symbolicznym dla PiS. Obecnie Stanisław Karczewski pełni ważną funkcję w całym układzie władzy.

Wszystko jednak zależy od tego, czy opozycji uda się porozumieć.

Rok 2019 to bój o wszystko w polityce, ale rezultat podwójnej kampanii może skończyć się patem, którego w Polsce jeszcze nie było. – Bardzo poważnie traktujemy scenariusz, w którym wygrywamy wybory do Sejmu, ale ze względu na zjednoczenie opozycji tracimy kontrolę nad Senatem – twierdzi nasz rozmówca, ważny polityk PiS. Do tego szykuje się też opozycja.

Jak wynika z naszych rozmów, z badań i symulacji, którymi dysponują politycy PO, wynika, że ok. 70 proc. mandatów w Senacie jest „do wzięcia" przez kandydatów zjednoczonej opozycji. – Przygotowujemy się na wariant, by rządzić bez Senatu – dodaje nasz rozmówca z PiS. Taki wynik jesiennej kampanii wyborczej (wcześniejsze wybory są niezwykle mało prawdopodobne) mógłby na tyle utrudnić PiS rządzenie po 2019 roku, że kolejne wybory – przed terminem w 2023 – stają się bardzo prawdopodobne.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Polityka
Jan Strzeżek: Wybory na prezydenta Warszawy już się rozstrzygnęły
Polityka
Dlaczego ABW zasłoniło kamery monitoringu w domach Ziobry? Siemoniak wyjaśnia
Polityka
Adrian Zandberg o Szymonie Hołowni: Przekonał się na czym polega "efekt Streisand"
Polityka
Donald Tusk: Nie chcę nikogo straszyć, ale wojna jest realna. Musimy być gotowi
Polityka
Wyłączanie spod sankcji. KAS odmraża środki rosyjskich firm w Polsce