Do tej pory wydawało się, że największym zagrożeniem dla PiS w eurowyborach jest tylko potencjalnie partia o. Rydzyka. Ale i bez tego może powstać lista, która zabierze PiS część eurosceptycznego elektoratu. Plany są zresztą szersze i obejmują też wybory do Sejmu.
O scenariuszu konsolidacji pisaliśmy w „Rzeczpospolitej" kilka tygodni temu. Do tej pory jedynym posunięciem w tym kierunku była informacja o współpracy Ruchu Narodowego i partii Wolność.
– Będzie jedna, eurosceptyczna lista do Parlamentu Europejskiego, lista licząca się, która jest cały czas otwarta – deklarował wtedy Janusz Korwin-Mikke.
Jak wynika z naszych rozmów, współpraca między tymi dwiema partiami układa się bardzo dobrze. Powstał już nawet wstępny podział „jedynek". „Jedynką" z Warszawy miałby być Krzysztof Bosak, z Wielkopolski Piotr Liroy-Marzec, liderem na Dolnym Śląsku zostanie sam Janusz Korwin-Mikke, na Śląsku – Jacek Wilk.
O planach na wspólną listę najczęściej mówi Marek Jakubiak, który po tym jak rozstał się z Kukiz'15, założył nawet organizację Federacja dla Rzeczypospolitej. Pod tym szyldem spotyka się w terenie z wyborcami. Teraz jednak przyznaje, że to był błąd, a scenariusz na styczeń jest nieco inny.