"Gazeta Wyborcza" i Radio Zet ujawniły, że z dokumentów dołączonych do sprawozdania finansowego sztabu wyborczego Andrzeja Dudy wynika, iż sztab zapłacił firmie kilka tysięcy złotych za "umieszczanie automatycznych wpisów" w sieci. Czas obowiązania umowy pokrywa się z okresem, w którym w mediach społecznościowych rozpowszechniono hashtag #szogun nawiązujący do określenia w ten sposób ówczesnego szefa BBN Stanisława Kozieja przez ówczesnego prezydenta Bronisława Komorowskiego w trakcie wizyty w Japonii.

- Nie pracowałem w kampanii Andrzeja Dudy, nic nie wiem o żadnej armii botów - mówi Bielan pytany o tę publikację w RMF.

Dopytywany o firmę, która obsługiwała "umieszczanie automatycznych wpisów" w sieci, w której pracują dawni współpracownicy Bielana, polityk Porozumienia odpowiada, iż firma ta "zajmowała się moderowaniem strony internetowej". - To są klasyczne działania w kampanii wyborczej. Powtarzam: ja w tej kampanii nie brałem udziału. Odsyłam wszystkich do oficjalnych wypowiedzi szefowej sztabu pani Beaty Szydło, która już wczoraj wypowiadała się w tej sprawie, oraz Pawła Szefernakera, który odpowiadał za kampanię internetową - dodał.

Bielan stwierdził też, że publikacja "Gazety Wyborczej" i Radia Zet "nie wskazuje na to, że w kampanii Dudy wykorzystywano martwe konta". - I to jest klasyczna nadinterpretacja - dodał odnosząc się do sugestii, że tzw. boty mogły pomóc Dudzie w wygraniu wyborów prezydenckich.

- Jeżeli ktoś twierdzi, że Bronisław Komorowski przegrał ze względu na tzw. boty, których nikt nie widział w ogóle, to naprawdę jest to już szczyt absurdu. Za chwilę "Gazeta Wyborcza" albo inne media związane z Platformą napiszą, że kampanię Andrzejowi Dudzie i Zjednoczonej Prawicy wygrali kosmici - kpił Bielan.