W wydanym później oświadczeniu Trump określił Castro jako "brutalnego dyktatora", po śmierci którego Kuba może "zmierzać ku wolności". "Dziedzictwo Trumpa to plutony egzekucyjne, grabież, niewyobrażalne cierpienie i nędza".
"Kuba pozostaje totalitarnie rządzoną wyspą, ale mam nadzieję, że dzisiejszy dzień będzie początkiem ucieczki od horroru doświadczanego tak długo i krokiem w stronę przyszłości w której wspaniali Kubańczycy będą mogli żyć w wolności na którą tak bardzo zasługują" - czytamy w oświadczeniu wydanym przez Trumpa.
Z kolei ustępujący prezydent USA, Barack Obama, zapewnił Kubańczyków, że mają w USA przyjaciela i partnera. Powstrzymał się od osobistej oceny Castro, przyznając, że to historia oceni ogromny wpływ tej postaci na ludzi i świat wokół niego.
"W chwili odejścia Fidela Castro wyciągamy rękę przyjaźni do Kubańczyków. Wiemy, że ta chwila wypełnia Kubańczyków - na Kubie i w USA - potężnymi emocjami" - napisał w sobotę Obama w oświadczeniu. Podkreślił, że Castro na niezliczone sposoby zmienił przebieg życia poszczególnych osób, rodzin i kubańskiego narodu". "Historia odnotuje i oceni ogromny wpływ tej szczególnej postaci na ludzi i świat wokół niego" - dodał.