Mogło się to zdarzyć rano, przy śniadaniu, na wspomnienie nocnego koszmaru. Ale bardziej prawdopodobne, że w ciągu dnia, przy pracy w warsztacie. Wzrok wbity w deski, powrozy i gwoździe musiał nieustannie przenosić pamięć do chwili, która dopiero miała nadejść. W zgodnej opinii wielu mistyków Jezus zalewał się krwawym potem na wiele lat przed nocą w ogrodzie oliwnym. Bo czy w boskiej świadomości minuty różnią się czymkolwiek od lat? Wiedział, że ta chwila nadchodzi, że pojawił się tutaj tylko dla niej. Nie przez pomyłkę czy brak lepszego pomysłu na prawosławnych ikonach żłóbek, w którym leży mały Jezus, przypomina do złudzenia trumnę. A pieluszki, którymi jest owinięty, są tym samym co płótna, w jakie trzydzieści trzy lata później owinięto Jego martwe ciało. Dzieci rodzą się, by żyć. Ale akurat ten Chłopiec urodził się, by umrzeć.
Jak wiele innych rzeczy, które robi się w pierwszej klasie liceum, ta także wynikała ze snobizmu. To czas, kiedy ceni się głównie to – filmy, książki, ludzi – czego się nie rozumie. Wszystko inne ma zbyt wyraźny posmak dzieciństwa, bezpieczeństwa, od którego jak najszybciej stara się uciec w wydumaną dorosłość. Czytałem więc „Arcyparadoks śmierci" Dariusza Karłowicza, pierwszą „dorosłą" książkę, jaką kupiłem w swoim życiu, rozumiejąc co trzecie, czwarte, a może nawet piąte zdanie. Książka o podtytule „Męczeństwo jako kategoria filozoficzna; pytanie o dowodową wartość męczeństwa" momentami stawała się prawdziwą męką. Ofiarą złożoną na ołtarzu poczucia wyższości, wywołanego obcowaniem z czymś ponad siły umysłu, karmionego jeszcze do niedawna Harrym Potterem. Było na nią zwyczajnie za wcześnie. I właśnie dlatego to był najwłaściwszy moment. Bo o męczeństwie trzeba zacząć myśleć szybko, jak najwcześniej, nawet jeżeli nic się z niego jeszcze nie pojmuje. Jeśli ma tylko niewyraźny posmak ...
Artykuł dostępny tylko dla e-prenumeratorów "Rzeczpospolitej"
Oferta promocyjna: dostęp do treści rp.pl już od 9,90 zł za miesiąc!
Wybierz najkorzystniejszą ofertę i zyskaj dostęp do najważniejszych tekstów rp.pl z sekcji: Wydarzenia, Ekonomia, Prawo, Plus Minus; w tym ekskluzywnych tekstów publikowanych wyłącznie na rp.pl.
Dostęp do treści rp.pl - pakiet podstawowy nie zawiera wydania elektronicznego „Rzeczpospolitej”, archiwum tekstów, treści pochodzących z tygodników prawnych, aplikacji mobilnej i dodatków dla prenumeratorów.
KUP TERAZ
×
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętę digitalizację, fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.