Mój kolega zrobił kiedyś eksperyment, puszczając zwykłym ludziom nagrania wideo z kryminalistami, wśród których byli psychopaci skazani za ciężkie zbrodnie. Okazało się, że badani potrafili trafnie odróżnić psychopatów. Z innych eksperymentów i moich własnych doświadczeń wynika, że tym, co może wyróżniać psychopatów, jest nietypowy kontakt wzrokowy. Wykorzystuje to zresztą Hollywood, przedstawiając przerysowany, karykaturalny wizerunek psychopatów świdrujących kogoś wzrokiem. Badania pokazują, że coś w tym jest. Psychopaci mają znacznie niższy poziom lęku niż większość z nas, gdyż część ich mózgu (a konkretnie ciało migdałowate, które odpowiada za przetwarzanie emocji, poczucie strachu czy agresji), jest gorzej rozwinięta. W rezultacie mogą bez mrugnięcia okiem robić rzeczy, które uważamy za straszne. Jedną z oznak zaniepokojenia człowieka jest mruganie, dlatego gdy kłamiemy, mrugamy częściej. Psychopaci mniej się niepokoją niż reszta z nas, więc mrugają rzadziej, co podświadomie zauważamy i odbieramy jako wpatrywanie się w nas.
Skoro tak trudno jest zmienić psychopatów, to jak można w „zwykłych ludziach, którzy nie mają problemów z ciałem migdałowatym", rozwinąć pożądane psychopatyczne cechy?
To trochę jak start w maratonie. Co roku przed biegiem trenują tysiące ludzi. Ci nieliczni z talentem lekkoatletycznym mają szansę na wygraną. Większość nie ma szansy na zwycięstwo, ale dzięki treningom na pewno będą sprawniejsi. Podobnie jest z treningiem psychologicznym.
W swojej ostatniej książce podaje pan kilka sposobów; od czego najlepiej zacząć?
Jedna z bardzo skutecznych technik bazuje na eksperymencie sprzed kilku lat, który pokazał, że ludzie mający w upalny dzień wejść do basenu z zimną wodą dzielą się na dwie grupy. Jedni wskakują od razu do basenu, a drudzy zaczynają od zanurzenia palców, potem się ochlapują zimną wodą i po trochu się zanurzają. Okazało się, że dla osób wchodzących stopniowo do zimnej wody doświadczenie jest znacznie bardziej nieprzyjemne niż dla tych, którzy od razu do niej wskakiwali.
A jak to się przekłada na codzienne sprawy?
Podobną sytuację mamy za każdym razem, gdy musimy zrobić coś, na co nie mamy ochoty, np. wypełnić zeznanie podatkowe, zadzwonić do kogoś, kogo nie lubimy. Zazwyczaj odkładamy to na później, wynajdując sobie różne zajęcia – sprzątamy w domu, robimy kawę – czyli ochlapujemy się zimną wodą, zamiast usiąść do pisania czy sięgnąć po telefon. Skoro i tak tego nie unikniemy, to lepiej zrobić to od razu, niż odkładać na później, zwiększając dodatkowo nieprzyjemne odczucia. Jeśli więc w przyszłości znajdzie się pani w takiej sytuacji, proszę przestać szukać wymówek, czekając aż przyjdzie chęć i odpowiedni moment. Proszę zapytać siebie: a odkąd to muszę chcieć coś zrobić, by rzeczywiście to zrobić? I wziąć się do roboty. Zapewniam, że po miesiącu takiego działania będzie pani inną osobą.
Bardziej psychopatyczną?
Na pewno bardziej asertywną i prawdopodobnie bardziej efektywną.
Ocenia pan, że udział psychopatów w społeczeństwie jest niewielki, ok. 1 procenta, ale rośnie. To źle czy dobrze?
To tak. jakby spytać, czy przyprawy są złe czy dobre w kuchni. Odpowiemy, że to zależy. Możemy zrujnować potrawę, jeśli dodamy ich zbyt dużo, ale niedoprawione danie nie ma smaku. Kluczowe są proporcje. Podobnie jest z cechami psychopatycznymi – są zawody i sytuacje, w których są one bardzo pożyteczne, choćby u żołnierzy sił specjalnych. Cechą będącą jedną z głównych linii podziału miedzy sukcesem i porażką jest impulsywność. Jeśli suwak impulsywności jest zablokowany na zbyt wysokim poziomie, to szanse na sukces są niewielkie. Odwaga i bezwzględność są konieczne, lecz jeśli żołnierz nie potrafi powstrzymać odruchu, to grozi nam fala okrucieństwa.
Z kolei wysoki udział psychopatów w sektorze finansów – nastawionych na nagrody, wysokie ryzyko bez myślenia o konsekwencjach – był jedną z przyczyn kryzysu finansowego. Ten sektor na pewno przyciąga ludzi, którzy są z natury bardzo odporni psychicznie, lubią ryzyko i bardzo motywują ich nagrody. Te cechy dodatkowo wzmacniali ich szefowie oraz cały system, w którym stale oczekiwano coraz lepszych wyników, podnoszono poprzeczkę, nie mając żadnych mechanizmów zabezpieczających. Można to porównać do kierowców, którzy jeżdżą niebezpieczną górską trasą i za każdym razem, gdy przejadą ją szybciej, dostają premię. W końcu czas jest tak niemożliwie wyśrubowany, że część się wycofuje. Inni jadą i spadają w przepaść.
Jednak w naszej kulturze biznesu takie zachowania są często nagradzane i premiowane.
Zgadza się. Dlatego powinniśmy wyciągnąć lekcję, że musi być jakiś limit nagród i większy nacisk na odpowiedzialność. W przeciwnym razie ludzie będą się zachowywać jak ci kierowcy ryzykanci i spadać w przepaść. Taka jest ludzka natura. Trzeba więc trzymać chciwość pod kontrolą. Nie ma tu jednak podziału na czarne i białe. Po mojej pierwszej książce wiele osób dziwiło się, jak mogę pisać coś dobrego o psychopatach, którzy są odpowiedzialni za całe zło na świecie. W rzeczywistości tak nie jest. Psychopaci nie mają wcale monopolu na wszystkie kłopoty. Większość problemów jest spowodowana przez nas – zwykłych ludzi. Proszę zapytać o to jakiegokolwiek adwokata od spraw rozwodowych, który powie pani, że tzw. normalne osoby mają ogromne zdolności, by skutecznie obrzydzić innym życie. Tak naprawdę większość okropności, które zdarzają się na świecie, to sprawka zwykłych ludzi, takich jak my. Dlatego nie stygmatyzujmy psychopatów.
Teraz chyba im częściej zazdrościmy. Ciekawe, kiedy pojawią się ogłoszenia rekrutacyjne skierowane do psychopatów....
To już się zdarzyło. Przed kilkoma tygodniami dostałem link do ogłoszenia firmy, która napisała, że szuka kandydata z cechami psychopatycznymi.
Kevin Dutton jest brytyjskim psychologiem i pisarzem pracującym na Wydziale Psychologii Eksperymentalnej Uniwersytetu w Oksfordzie. W Polsce ukazała się „Mądrość psychopatów" (2014). W tym roku na rynek trafi poradnik „Odkryj w sobie psychopatę"
PLUS MINUS
Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:
prenumerata.rp.pl/plusminus
tel. 800 12 01 95