Kryzys, jaki w tej chwili przeżywamy, a trzęsienie ziemi przecież jeszcze potrwa, nie ma chyba równych w historii Kościoła w Polsce. To kryzys hierarchiczny, ale i duszpasterski, wynikający wszak z tego pierwszego. Jeszcze niedawno, patrząc na statystyki praktyk religijnych, myślałam, że nie jest z nami tak źle. Choć informacje o dużym spadku liczby uczniów na lekcjach religii, szczególnie w wielkich miastach, wskazywały jednokierunkowy trend. Wyraźną klęskę formacji chrześcijańskiej pokazały ostatnio ulice. Strajk kobiet z ich hasłami, wulgaryzmami, z wylewem nienawiści, ale też burdy na ulicach Warszawy 11 listopada, ujawniły ostatecznie, że na pewno nie jesteśmy społeczeństwem katolickim.