Myślałem, że przez ten czas bitewny kurz opadnie i wszystko wróci do normy. Płonne okazały się moje marzenia. Wróciłem, a kłótnia trwa w najlepsze. Teraz spór toczy się wokół tego, kto jest wygranym, a kto przegrał. Jarosław sprawiedliwy triumfuje, bo powiększył stan posiadania. Katarzyna matematyczka odpowiada, że wygrał w zacofanych rejonach kraju. Grzegorz z rampy zadowolony uśmiecha się od ucha do ucha – choć tak naprawdę nie ma powodów do radości. A Paweł muzyk siedzi nocami z komórką w dłoni i wypisuje głupoty. Jego koledzy tłumaczą, że to tylko „przegrupowanie". I nie ma to końca. Jedni wytaczają procesy i wygrywają. Przegrani zaś mówią, że to przez zbuntowanych sędziów.
W stolicy Rafał pokonał wprawdzie Patryka, a w robotniczym mieście zwyciężyła Hanna. Ale są jeszcze gród Kraka, gród Neptuna. Tam wciąż toczą się ostre walki. Niewiele mogę na ten temat napisać, bo tu obowiązuje tzw. cisza wyborcza i co poniektórzy gotowi byliby zarzucić mi jakąś agitację, a kłopotów mam i tak sporo. Wszystko rozstrzygnie się w niedzielę. Nie będzie to jednak oznaczało końca walk. Teraz bowiem będą musieli budować koalicje. I powiem ci, że już dziś widać, jak mocne są w niektórych żądze władzy. Przed wyborami byli tacy, którzy mówili, że w żadne układy z prawymi nie wejdą. Już się okazało, że to tylko po to, by kupić wyborcę. Partyjne barwy już nie są ważne. Liczy się władza.
Ale to jeszcze nie wszystko. Jak wiesz, w tych dniach kraj ten będzie obchodził setną rocznicę (cóż to jest w perspektywie wieczności) odzyskania niepodległości. Jeszcze kilka miesięcy temu wszyscy wołali, że trzeba się choć na kilka dni pojednać, obchodzić święto wspólnie. I znów skończyło się tylko na słowach. Żadnego wspólnego marszu nie będzie. Byli prezydenci są obrażeni na Andrzeja. Lech już powiedział, że w obchodach udziału nie weźmie, bo ma inne sprawy na głowie. Aleksander i Bronisław wciąż się wahają.
A, bym zapomniał. Ponieważ święto wypada w niedzielę, to prawi i sprawiedliwi obmyślili, że trzeba dać rodakom dodatkowy dzień wolny od pracy. I w pośpiechu wielkim uchwalili, że w poniedziałek pracować się nie będzie. Wrzask wielki wokół tego powstał i wcale się nie dziwię. Także ja nie widzę w tym sensu. Co innego, gdyby wolne ustalili na wigilię Twojego narodzenia lub w dniu Twej męki. Przyklasnąłbym. A tak trudno nie widzieć w tym jakiegoś drugiego – jak zwykle politycznego – dna. Cóż, polityka ogranicza widzenie. Ale może kiedyś się to zmieni. Ufam, że z Twoją pomocą.
–Anioł Polak