Ścisk w kosmosie

W piśmie literackim, w którym pracowałem, postanowiliśmy kiedyś wydać numer o fantastyce chińskiej. Rychło doszliśmy do wniosku, że oprócz starożytnych mitów fantastyki chińskiej po prostu nie ma.

Publikacja: 24.08.2018 18:00

Ścisk w kosmosie

Foto: materiały prasowe

Niezależnie od tego, czy była to prawda, czy nie, pogląd taki na początku XXI w. musi ulec zmianie za sprawą Cixin Liu, inżyniera zatrudnionego w elektrowni i autora ok. 20 powieści SF, z których pięć wyróżniono nagrodami. W 2015 r. Cixin Liu otrzymał największą nagrodę amerykańską dla fantastów – Hugo. Dostał ją za powieść „Problem trzech ciał"; przyznanie jej dziełu nieamerykańskiemu zdarzyło po raz pierwszy w historii.

„Problem trzech ciał" otwiera trylogię liczącą prawie 2000 stron, której centralnym zagadnieniem jest wielokroć rozpatrywany kontakt między cywilizacjami kosmicznymi. W powieści stanęło ono niejako na nowo za sprawą odkryć coraz większej liczby planet pozasłonecznych; jeżeli przy byle gwieździe pałętają się planety, szansa na zaistnienie we Wszechświecie życia, a potem cywilizacji rozumnych znacząco wzrasta.

Od lat w science fiction obowiązywało głupawe podejście, że kontakt taki niesie dla ludzkości same dobrodziejstwa: najpierw odbędzie się ustalenie języka porozumienia, po czym nastąpi słynna wymiana osiągnięć, na której my rzecz jasna skorzystamy. Nic z tych rzeczy, powiada Cixin Liu. Wszechświat kipi od cywilizacji, które na siebie polują. Kto ujawni swe położenie, ten od razu jest na celowniku i atak na jego planetę jest kwestią czasu. „Wszechświat to ciemny las. Każda cywilizacja to uzbrojony łowca, który skrada się jak duch między drzewami (...) Musi być ostrożny, bo w lesie są inni myśliwi, którzy skradają się tak samo jak on" – czytamy.

Cixin Liu proponuje inne podejście do cywilizacji pozaziemskich – kontakt z nimi to nie bratanie się i czerpanie z ich osiągnięć, ale zagrożenie, gra o przetrwanie i realny strach przed unicestwieniem. Nie z powodu ich skłonności do mordu, lecz dla podporządkowania prawom Wszechświata, które są takie, a nie inne, co Cixin Liu wywodzi z prawie naukową precyzją. Kosmos w ujęciu chińskiego autora kipi od cywilizacji i staje się dla nich za ciasny. W interesie każdej z nich jest eliminacja konkurencji w dobrze pojętej grze o przetrwanie.

Dla czytelnika polskiego najbardziej fascynujący jest chyba tom pierwszy rozpoczynający się scenami z rewolucji kulturalnej w Chinach, gdy młodzi siepacze mordują publicznie sędziwego astrofizyka. Dalsze rozdziały ujawniają istnienie tajnego programu z czasów Mao; program ten prowadzi do ujawnienia położenia Ziemi jako siedliska młodej, dynamicznej cywilizacji, w stronę której zaraz wyprawia się flota Trisolarian, czyli mieszkańców pobliskiego układu trzech gwiazd Centaura. Nie chcą oni niszczyć Ziemi, tylko ją zdobyć, aby się na niej osiedlić.

Ma Cixin Liu swoją filozofię pisania SF, którą wykłada w posłowiu do tomu pierwszego: „Jako twórca dzieł należących do tego gatunku literackiego, który zaczynał jako jego miłośnik, nie stosuję go jako zawoalowanego sposobu krytykowania obecnej rzeczywistości. Uważam, że największym urokiem tej literatury jest tworzenie licznych wymyślonych światów". Odgrodziwszy się tym oświadczeniem od posądzeń o nieprawomyślność wobec np. aktualnego kursu chińskich władz, Cixin Liu mógł sobie pozwolić w swej trylogii na wiele, w tym analizowanie dowolnych systemów społecznych, które ludzkość testuje na swej drodze ku gwiazdom.

Oczywiście z europejskiego punktu widzenia podejście Cixin Liu żadną rewelacją nie jest, wystarczy przypomnieć powieść Wellsa „Wojna światów" o krwiożerczej – dosłownie – cywilizacji Marsjan usiłujących zawładnąć ludzkością. Rzuca natomiast Chińczyk wyzwanie dzisiejszej poprawności politycznej, która wdarła się nawet do stosunków między Ziemią a potencjalnymi jej partnerami z innych systemów gwiazdowych. W tym sensie trylogia Cixin Liu to kubeł zimnej wody na zwolenników CETI, SETI czy innych bzdeti, oblepiania sond kosmicznych okolicznościowymi plakietkami, słania radiowych listów w kosmos i reszty tego rodzaju głupot.

Cixin Liu „Koniec śmierci", przeł. Andrzej Jankowski, Rebis

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95

Niezależnie od tego, czy była to prawda, czy nie, pogląd taki na początku XXI w. musi ulec zmianie za sprawą Cixin Liu, inżyniera zatrudnionego w elektrowni i autora ok. 20 powieści SF, z których pięć wyróżniono nagrodami. W 2015 r. Cixin Liu otrzymał największą nagrodę amerykańską dla fantastów – Hugo. Dostał ją za powieść „Problem trzech ciał"; przyznanie jej dziełu nieamerykańskiemu zdarzyło po raz pierwszy w historii.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Plus Minus
Decyzje Benjamina Netanjahu mogą spowodować upadek Izraela
Materiał Promocyjny
Co czeka zarządców budynków w regulacjach elektromobilności?
Plus Minus
Prawdziwa natura bestii
Plus Minus
Śmieszny smutek trzydziestolatków
Plus Minus
O.J. Simpson, stworzony dla Ameryki
Plus Minus
Upadek kraju cedrów