Trudno jest zamknąć Henryka Wujca w kilku zdaniach, bo to człowiek, o którym można i chce się rozmawiać godzinami, ale jeśli już trzeba Go podsumować zwięźle, to zrobił to najlepiej właśnie były rzecznik Lecha Wałęsy w swojej książce „Wódz", która na zawsze ukształtowała mój stosunek do Lecha Wałęsy i była początkiem mojej fascynacji Henrykiem Wujcem. „Człowiekiem o uśmiechniętym głosie", jak nazwał go jeden z internautów. Dzisiaj czas żałoby po jednej z najpiękniejszych osób, jakie mi było dane poznać, to także – przy okazji wspomnień o Nim – czas intensywnych korepetycji z obywatelskości i chrześcijaństwa, których Henryk był ucieleśnieniem i wzorem. „Poszedłem na studia jako pierwszy z mojej wioski, uważałem, że to dar, na który złożyła się praca rodziców, ale oczywiście też wysiłek wsi, i powinienem im jakoś odpłacić. Jak zawsze na wsi, za jedną rzecz odpłaca się drugą. Akcja ursuska była w pewnym sensie moją spłatą. Czułem, że jak oni coś wnieśli, inwestując we mnie, ja w innym ...
Wybierz najkorzystniejszą ofertę i zyskaj dostęp do najważniejszych tekstów rp.pl z sekcji: Wydarzenia, Ekonomia, Prawo, Plus Minus; w tym ekskluzywnych tekstów publikowanych wyłącznie na rp.pl.
Dostęp do treści rp.pl - pakiet podstawowy nie zawiera wydania elektronicznego „Rzeczpospolitej”, archiwum tekstów, treści pochodzących z tygodników prawnych, aplikacji mobilnej i dodatków dla prenumeratorów.