W tym kontekście warto zwrócić uwagę na postać Rogera Moorhouse'a, brytyjskiego historyka i byłego ucznia właśnie Normana Daviesa. Fani historii mogli się już zapoznać z pracami Moorhouse'a, które tłumaczone były na polski i głównie dotyczyły historii III Rzeszy.
Tym razem Brytyjczyk i wydawnictwo Znak Horyzont zaserwowali nam niemałą gratkę – książkę o polskim wrześniu 1939 r. Temat, wydawałoby się, zgrany, a jednak, jeśli przyjrzeć się publikacjom ostatnich lat, wojna obronna 1939 wcale nie była w centrum zainteresowania historyków czy wydawnictw. Dopiero zbliżająca się 80. rocznica wybuchu wojny okazała się bodźcem dla rynku księgarskiego.
Warto odnotować, że choć Moorhouse pisał swą książkę przede wszystkim dla anglojęzycznego czytelnika, to polskie wydanie ukazuje się kilka tygodni wcześniej niż nad Tamizą. Głównym celem autora było uświadomienie brytyjskiej opinii publicznej, że wojna Niemiec (i potem Związku Radzieckiego) z Polską nie była tylko drobnym epizodem czy preludium do prawdziwej wojny, ale realną walką z ćwierć milionem ofiar, zniszczeniem miast i katastrofą kraju. Książka ma przypomnieć też, czy raczej uświadomić, że to w Polsce zaczęły się najokrutniejsze zbrodnie tamtej wojny. Z tego zadania brytyjski historyk wywiązał się znakomicie. Oby więcej takich książek po angielsku.
Ale i polski czytelnik wyniesie z lektury „Polski 1939" wiele korzyści. Książka jest bowiem błyskotliwie napisanym kursem historii polskiej wojny obronnej – nawet jeśli niektóre informacje uznać można za oczywiste. Dla jednych będzie więc okazją do odświeżenia sobie znanych faktów, dla innych – a tych pewnie będzie więcej – szansą na zdobycie wiedzy.
Moorhouse sięgnął do polskich opracowań, wspomnień i źródeł, ale także ukazał perspektywę niemieckich żołnierzy oraz punkt widzenia brytyjskich polityków. Jak zwykle u autorów z Wysp godne pozazdroszczenia są wartki język i atrakcyjna forma narracji – losy pojedynczych ludzi zgrabnie wplatane są w wielkie zwroty historii kreślone z epickim rozmachem. Śledzimy więc bieg wojny z okien gabinetów polityków, z wnętrz czołgów, okien samolotów i z pokładu „Schleswiga-Holsteina", chodzimy ulicami polskich miast, czytamy dzienniki ważnych ludzi i pamiętniki dziesięcioletnich dziewcząt. Wszystko po to, by mieć jak najpełniejszy obraz wojny.