Jan Maciejewski: Indeks ksiąg zakażonych

Stoją ściśnięte, jedna przy drugiej, całymi stosami. Na wszelki wypadek zachowują milczenie, chociaż nic z tego, co powiedzą, i tak nie będzie wykorzystane przeciwko nim. To już nie litery są źródłem niebezpieczeństwa, ale papier; nie treść, tylko powierzchnia, na której ją utrwalono.

Publikacja: 12.06.2020 18:00

Jan Maciejewski: Indeks ksiąg zakażonych

Foto: AdobeStock

Podobno dwa tygodnie wystarczą, żeby przywrócić je światu żywych, po tym czasie będzie można wypuścić je z kwarantanny. Z dzikich, usypanych z postpandemicznych zwrotów stosów, ułożone zostaną z powrotem w alfabetyczny porządek półek i działów. Z powrotem będzie się śledzić ich grzbiety bez lęku i podniecenia, wyciągać po nie rękę bez świadomości ryzyka, jakie pociąga za sobą ta decyzja. Leniwie i sennym krokiem spacerować między regałami. Ale zanim to nastąpi, będzie się wokół nich chodzić wyłącznie w maskach i rękawiczkach, z bojaźnią i drżeniem. Przez 14 dni znowu, po tylu latach przerwy, będą traktowane z należnym im szacunkiem. Jako śmiertelne, a przynajmniej realne, zagrożenie. Nie przypadkiem przecież znalazły się na indeksie ksiąg zakażonych.

Teraz 4 zł za tydzień dostępu do rp.pl!

Kontynuuj czytanie tego artykułu w ramach subskrypcji rp.pl

Na bieżąco o tym, co ważne w kraju i na świecie. Rzetelne informacje, różne perspektywy, komentarze i opinie. Artykuły z Rzeczpospolitej i wydania magazynowego Plus Minus.

Plus Minus
Emilka pierwsza rzuciła granat
Plus Minus
„Banel i Adama”: Świat daleki czy bliski
Plus Minus
Piotr Zaremba: Kamienica w opałach
Plus Minus
Marcin Święcicki: Leszku, zgódź się
Materiał Promocyjny
Dlaczego warto mieć AI w telewizorze
Plus Minus
Chwila przerwy od rozpadającego się świata