Właśnie o nich jest książka „Indianie Ameryki Północnej: przeszłość i teraźniejszość", autorstwa Jerzego Gąssowskiego i Ludomira R. Łoźnego.
Gąssowski ma już na swoim koncie książkę „Indianie Ameryki Północnej od początków po wiek XIX", ale powstała ona niemal ćwierć wieku temu. Teraz uczony powraca do tej tematyki. W sposób rzeczowy, wykorzystując badania własne i nauki światowej, ukazuje cywilizację Indian. Jej wierzenia, kulturę materialną dnia codziennego, sztukę, mentalność. Czytelnik prześledzi i pozna zawiłe, tragiczne konsekwencje zetknięcia dwóch diametralnie odmiennych kultur. Europejskiej, posłusznej biblijnemu nakazowi: „I rzekł do nich Bóg: Rozradzajcie się i rozmnażajcie się, i napełniajcie ziemię, i czyńcie ją sobie poddaną; panujcie nad rybami morskimi i nad ptactwem niebios, i nad wszelkimi zwierzętami, które się poruszają po ziemi!". I z drugiej strony – indiańskiej, która nie zamierzała podporządkowywać sobie przyrody, lecz wtapiać się w nią, być jej elementem, czerpać radość z lasów – a nie wycinać je w pień, czerpać siłę z ziemi – a nie kaleczyć ją żelaznym lemieszem (dlatego Indianie siadali na ziemi, a nie na ławach przy stołach).
Dwa końcowe rozdziały – traktujące o tych sprawach – są znakomite, jednak ukazywały się już dobre książki na ten temat, choćby „Otwarta rana Ameryki" Aleksandry Ziółkowskiej-Boehm. Ale pierwsi mieszkańcy Ameryki pozostają wielką zagadką współczesnej nauki, zaś z przedstawieniem tego zagadnienia mogą sobie poradzić tylko naukowcy – i tak zrobili w swojej pracy.
Antropolodzy i archeolodzy od lat dyskutują na temat sposobu zasiedlenia kontynentu amerykańskiego. Książka rzetelnie przedstawia tę dyskusję. Najstarsze ślady obecności człowieka odkryte przez archeologów w Ameryce pochodzą mniej więcej sprzed 15 tys. lat. Dotychczas najwięcej uczonych podzielało pogląd o przybyciu pierwszych ludzi z Azji, pieszo, przez korytarz, który utworzył się po ustąpieniu czasz lodowych pokrywających obecną Kanadę i północną Syberię. Przesmyk ten miał ok. 1500 km długości, łączył Syberię z Alaską. Dziś jest to Cieśnina Beringa, dlatego ten prahistoryczny korytarz nazwano Beringią.
Inny scenariusz nakreślił międzynarodowy zespół badaczy, o czym informowało prestiżowe pismo naukowego „Nature". Zgodnie z nim najstarsza migracja na kontynent amerykański nie przeszła przez Beringię, lecz przypłynęła łodziami z Azji, omijając Alaskę i kierując się na południe wzdłuż wybrzeży Pacyfiku. Ten scenariusz wydaje się niektórym badaczom najbardziej prawdopodobny, droga ta była najszybsza i umożliwiała pierwszym kolonistom żywienie się zasobami morza, a przecież wybrzeża Ameryki nie były skute lodem.