Paradoksalnie walka z Covid-19 to dobry moment, żeby przystanąć i zobaczyć, co się właściwie stało i co czeka Rosję po wygaśnięciu epidemii. Aby to zrobić, trzeba cofnąć się do początku tego roku. Prezydent Rosji zaproponował wtedy pakiet poprawek do konstytucji i zdymisjonował rząd Dmitrija Miedwiediewa. Na jego miejsce powołał wątłego wzrostu urzędnika podatkowego, którego Josif Brodski zaliczyłby do gatunku ludzi o twarzy przeciętnej, sztuką zainteresowanych nie bardzo i posiadających pulchną kochankę („O tyrani"). Michaił Miszustin, posturą przypominający Obeliksa, ma jednak dwie zalety. Nie posiada politycznej charyzmy i jest skutecznym poborcą podatkowym. Jako szef tej służby scyfryzował i uszczelnił system, ściągając do pustoszejącego budżetu miliardy rubli. Do płacenia zmusił nawet Facebooka i Google'a. Co zaś tyczy się pakietu poprawek, to wskazywały one, że gdy w 2024 r. kadencja Putina dobiegnie końca, odda swój fotel następcy – kimkolwiek następca by był – on sam natomiast zacznie nadzorować Rosję z tylnego siedzenia.