Jarosław Kaczyński od dawna wysławiał moc politycznej woli. Miała łamać opory, omijać rafy zbyt powolnych procedur, przełamywać bariery najrozmaitszych imposybilizmów. Determinacja wąskiego centrum dowodzenia powinna mieć według jego założeń większą wagę niż mądrość ciał zbiorowych czy sądów.
W poprzednim tygodniu cała polityczna Polska była zmuszona wsłuchiwać się w każdy oddech gospodarza tego jednego gabinetu na Nowogrodzkiej. Wersje rozwiązania kryzysu z wyborami nie do przeprowadzenia zmieniały się z godziny na godzinę. Ostatecznie elekcję prezydenta przełożono. Należało to zrobić, ale operację przeprowadzono „bez żadnego trybu". W normalnym czasie mogłoby to być właściwie podstawą oskarżeń prowadzących (pytanie kogo) do Trybunału Stanu. A można było przecież rozwiązać to inaczej (stan klęski żywiołowej).
Zrobiono to na mocy ustaleń dwóch polityków: Kaczyńskiego i jego koalicjanta Jarosława Gowina. Finalna wola polityczna prezesa PiS była spętana, bo ustąpił pod presją sejmowej arytmetyki. Ale formalnie był to przykład najczystszego woluntaryzmu. Nieliczenia się z jakimikolwiek normami właśnie przez niego. Niestety, i Jarosław Gowin w generalnie dobrej politycznej intencji przyłożył rękę do psucia państwa.
Wola polityczna zatriumfowała. Dzieje się to jednak na cmentarzu. Lub może pośród ruin, na wielkim gruzowisku. Daleki jestem od wieszczenia szybkiej klęski obozu rządzącego, choć taki scenariusz także może wchodzić w grę ( w przypadku przedterminowych wyborów parlamentarnych na jesieni jest to do wyobrażenia). Prorocy definitywnego końca PiS zdążyli się już jednak skompromitować po wielekroć. Ale gruzy są faktem, tyle że można pośród nich żyć wiele lat. Co więc zostało potrzaskane definitywnie, a co tylko częściowo?
Niepewność prawa
Opozycja głosi, że tej pewności nie ma od początku rządów Kaczyńskiego. Aby osiągnąć swoje cele, PiS mniej lub bardziej zręcznie naginał normy. Czasem korzystając, choćby przy przebudowie sądownictwa, z mało precyzyjnych zapisów ustawy zasadniczej i innych ustaw. Już przed wojną, kiedy coś podobnego robiła w walce z opozycją sanacja, użyto sformułowania „luzy konstytucyjne".