Robert Mazurek: Tańce wokół cielca

Wiesz co, będę głosował na Żółtka. Ma tyle polskich liter w nazwisku – zapowiedział mój kolega, człowiek, który na polityce zna się ponadprzeciętnie. A mnie się przypomniały studenckie lata. Wtedy to na Syberii – nie, nie byłem na zsyłce – zakochałem się w Austriaczce. I tak oto poznałem brata pięknej Ingrid, który oznajmił mi, że głosował na komunistów. Piorun we mnie strzelił, a Markus wyjaśnił, że wcześniej głosował na radykalnych zielonych, a i na neofaszystów też by mógł. Markus szukał bowiem największego freaka na liście i na niego oddawał głos. To był jego sprzeciw wobec mieszczańskiej polityki.

Aktualizacja: 03.05.2020 20:01 Publikacja: 01.05.2020 18:00

Robert Mazurek: Tańce wokół cielca

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

Mój warszawski kolega nie jest poszukującym wrażeń rozkapryszonym młodzieńcem z wyższej klasy średniej. Uznał tylko, że skoro politycy w ogóle się nim nie zajmują, to on im w ten sposób pokaże, co myśli. Poglądy pana Żółtka są mu doskonale obojętne, zresztą umówmy się, że poglądy w polskiej polityce stały się dobrem tak rzadkim, że w zasadzie niewystępującym. W PiS-ie monopol na posiadanie poglądów ma Prezes, reszta ma powtarzać i wypełniać. Nie, no jakieś elementarne szczątki poglądów oni mają, są na przykład przeciwko aborcji, ale już decyzję czy i jak będą głosować, zostawiają Jarosławowi. Mają więc poglądy bezobjawowe.

Jeden z liderów Platformy określił w gronie znajomych swoje ugrupowanie jako partię władzy bez władzy, nieskażoną żadnym stałymi przekonaniami. Platforma może być – dosłownie, to historia z zeszłego roku – jednego dnia przeciw, drugiego za związkami partnerskimi. Reszta nie ma znaczenia, zależy bowiem od tego, co zrobi PiS – my i tak musimy być przeciw.

Najlepszym dowodem na potwierdzenie tezy o zbędności poglądów jest PSL, partia, która z równym zapałem może podnosić, jak i obniżać wiek emerytalny i absolutnie nikt nie będzie tym zdziwiony. Lewica? Głównym, nieskrywanym zresztą, celem jej lidera – prywatnie zamożnego, drapieżnego kapitalisty – było wprowadzenie jej do Sejmu. Poglądy ma być może ich brodaty rewolucjonista, on jednak wciąż woli być szefem studenckiego koła młodych komunistów im. Róży Luksemburg, a nie politykiem.

Nie tylko politykom wydaje się, że poglądy są niczym koń w „Nie ma mocnych", o którym młody mechanizator mówił, że to przeżytek. Do dobrego tonu wśród gwiazd i gwiazdeczek wszelakich, polskich i światowych, a to one są wyroczniami w każdej sprawie, należy wyrażanie obawy przed ideologią, przy czym ideologią nazywają każdy wyrazisty pogląd, zwłaszcza konserwatywny. Ideologiem jest więc katolik niejedzący mięsa w piątki, choć wegetarianin, który nie je go nigdy, nim nie jest. Ideologie tworzą podziały, a podziały są złe. Bo najgorzej jest, jak się kłócą – w tym zgodny jest lud i jego elity.

Ludu mój, przypomnę, że taki kraj, w którym politycy nie kłócili się, przeciwnie, zawsze byli ze sobą w zgodzie i w koalicji, istniał całkiem niedawno, nazywał się Republika Włoska. Pobożni socjaliści, zepsuci chadecy, przedsiębiorczy eurokomuniści, wszyscy razem wespół w zespół, byle nie dopuścić do władzy prawdziwych komunistów i neofaszystów. Skończyło się mafią i korupcją powszechną jak pasta w każdym domu.

Ideologię odrzucają i dzisiaj współcześni dyktatorzy – taki Władimir Władimirowicz Putin jest wszak dobrotliwym, umiarkowanym politykiem centrum, stan swej ideologii sprawdza na porannych wyciągach z konta. Zresztą nasza kochana Rosja w rozwodzie z ideologią poszła najdalej, dość powiedzieć, że liderem partii z nazwy liberalno-demokratycznej jest tam największy zamordysta, mówiący o sobie „syn Rosjanki i prawnika", bo słowo Żyd nie przejdzie mu przez gardło.

Tłumaczenie, że lepiej, by politycy się jawnie spierali, niż dogadywali po cichu, a targów dobijali pod stołem, jest zajęciem jałowym. Obserwacja naszego życia parlamentarnego dowodzi, że polityk i owszem, może zmieniać partię, ale poglądów nie zmieni. Nie zmieni, bo ich nie ma. Poglądy ma Kaczyński, a reszta wokół niego tańczy jak wokół złotego cielca, a skoro Kaczyński nie kandyduje w tych wyborach, co to może będą, a może i nie, to nie ma czym sobie głowy zawracać. W tej sytuacji naprawdę może być Żółtek.

Mój warszawski kolega nie jest poszukującym wrażeń rozkapryszonym młodzieńcem z wyższej klasy średniej. Uznał tylko, że skoro politycy w ogóle się nim nie zajmują, to on im w ten sposób pokaże, co myśli. Poglądy pana Żółtka są mu doskonale obojętne, zresztą umówmy się, że poglądy w polskiej polityce stały się dobrem tak rzadkim, że w zasadzie niewystępującym. W PiS-ie monopol na posiadanie poglądów ma Prezes, reszta ma powtarzać i wypełniać. Nie, no jakieś elementarne szczątki poglądów oni mają, są na przykład przeciwko aborcji, ale już decyzję czy i jak będą głosować, zostawiają Jarosławowi. Mają więc poglądy bezobjawowe.

Pozostało 80% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Plus Minus
Irena Lasota: Byle tak dalej
Plus Minus
Łobuzerski feminizm
Plus Minus
Żadnych czułych gestów
Plus Minus
Jaka była Polska przed wejściem do Unii?
Plus Minus
Latos: Mogliśmy rządzić dłużej niż dwie kadencje? Najwyraźniej coś zepsuliśmy