Tymczasem Ilona Wiśniewska od dobrych kilku lat mieszka w najzimniejszych zakątkach świata. Efektem jej wyjazdów są bardzo udane reportaże – „Białe. Zimna wyspa Spitsbergen", „Hen. Na północy Norwegii", a ostatnio również „Lud. Z grenlandzkiej wyspy".
Nie przez przypadek w tytule książki pojawia się lud przez u otwarte. Autorki nie interesuje lód skuwający tę gigantyczną wyspę, ale żyjący na niej ludzie. Niby zwyczajni, ale borykający się z niezwyczajnymi problemami. Jednym z nich jest ważna dla nich tożsamość narodowa. Miejscowi – głównie Inuici – doskonale wiedzą, kim są. Pomimo prowadzonej przez lata agresywnej polityki kolonizacyjnej nie zrezygnowali z kultury swoich przodków. Niektórzy jednak jako dzieci trafili do szkół w Danii. Byli siłą odrywani od rodzin. Zapominali języka, przestawali rozumieć miejscowych, poznawali zachodni model życia. Nawet jeśli wracali, to już jako „rasowi" Duńczycy. Dla mieszkańców Grenlandii to wciąż świeży i trudny temat, z którym nie potrafią sobie poradzić.