Ten sen najpierw dotyczył jej rodziców. Ponad 20 lat temu tata Sofii, Aleksander Kenin, Rosjanin z dziada pradziada, z wyboru mieszkaniec Nowego Jorku, w dzień uczył się programowania komputerów, po południu chodził do szkoły językowej, po nocach zaś prowadził z duszą na ramieniu żółtą taksówkę, przy okazji dostając przez służbowe radio darmowe, ale wyjątkowo trudne lekcje praktycznego angielskiego z ust dyspozytora. Języka nie znał, wielkiego miasta też nie, ale miał to, co po latach przekazał córce: niezachwianą wiarę, że odwaga i ciężka praca zawsze się opłacają.