W nocy z 5 na 6 sierpnia 1914 r. z krakowskich Oleandrów ruszyła Pierwsza Kompania Kadrowa. Wielu żołnierzom brakowało pełnego umundurowania, nie mówiąc już o posiadaniu koni z odpowiednim wyposażeniem. W drodze do Kielc pododdział zatrzymał się w Miechowie, skąd postanowiono rozesłać patrole w stronę pobliskich miejscowości. Jeden z nich trafił do Czapli Małych – majątku hrabiego Eustachego Romera. Na fali rozbudzonych uczuć patriotycznych właściciele postanowili ofiarować przybyłym do nich strzelcom kilka koni.
Jednym z nich była to niewysoka, choć nadzwyczaj urokliwa cztero- lub pięcioletnia jasnokasztanowata klacz. Dolną część jej nóg zdobiły białe plamy, dzięki którym z łatwością można było ją odróżnić od innych koni w oddziale. Dumna i szlachetna klacz od razu przypadła Józefowi Piłsudskiemu do gustu. Problemem było tylko jej imię – Fantazja. Marszałek się zastanawiał, jak człowiek, który ma poprowadzić Polskę ku niepodległości, miałby dosiadać Fantazji, dlatego też szybko nazwał ją po swojemu. Klacz przeszła więc do historii jako Kasztanka, a dziś wymieniamy ją jednym tchem obok innych słynnych wierzchowców: Bucefała Aleksandra Macedońskiego, Marengo Napoleona Bonapartego czy Pałasza Jana III Sobieskiego.
Niezwykła więź
Piłsudski szybko się przekonał, że nie tylko imię konia było kłopotliwe. Otóż przyzwyczajony do wiejskiego życia na wsi koń był po prostu płochliwy. Kasztanka bała się huku artyleryjskiego, a nawet wiwatujących tłumów przy drogach, którymi przemieszczali się żołnierze Pierwszej Kadrowej.
Piłsudski miał nadzieję, że koń nabierze krzepy. Nic jednak bardziej mylnego. „Kasztanka już na most na Dunajcu, podziurawiony przez wybuchy, kręciła głową, uważając, że jest zanadto niebezpieczny dla jej szanownego istnienia. (...) Szła przez szpaler ludzki ostrożnie, nieledwie zatrzymując się co parę chwil. Czułem pod sobą, jak to nieszczęśliwe stworzenie szukało ucieczki" – wspominał moment wkroczenia do Nowego Sącza Piłsudski w książce „Moje pierwsze boje". Mimo to Kasztanka przeszła z nim później cały szlak bojowy I Brygady.
Skąd ta niezwykła więź, która przetrwała lata? We „Wspomnieniach" Aleksandra Piłsudska tak pisała o przywiązaniu swego męża do Kasztanki: „Trudno było patrzeć bez wzruszenia, kiedy na powitanie pieściła jego rękę miękkimi wargami i szyją ocierała się o jego plecy". Klacz była tak przywiązana do Piłsudskiego, że „poza swoim panem nikogo innego nie uznawała", a Marszałek bardzo sobie cenił to oddanie Kasztanki.