Groza i człowieczeństwo na Kaukazie

Obraz „Shindisi" autorstwa Dito Tsintsadzego był bez wątpienia jedną z sensacji 35. Warszawskiego Międzynarodowego Festiwalu Filmowego. Zgarnął zarówno Grand Prix, jak i nagrodę dla najlepszego reżysera, nie mówiąc już o tym, że uplasował się w ścisłej czołówce w głosowaniu publiczności. W uzasadnieniu jury napisało, że laury przyznano „za czysty przekaz skomplikowanego obrazu okrucieństwa i bezsensu wojen oraz mocy ludzkiego ducha, który definiuje nasz ludzki byt". Tego samego roku Gruzja wystawiła go jako swego kandydata do Oscara. I choć nie otrzymał ostatecznie nominacji – gdyby tak było, rywalizowałby nie tylko z bezkonkurencyjnym wówczas „Parasite", ale i z „Bożym Ciałem" Jana Komasy – dotarł na zachodnie ekrany i znalazł miłośników wśród tamtejszych odbiorców.

Publikacja: 29.01.2021 18:00

Groza i człowieczeństwo na Kaukazie

Foto: materiały prasowe

Wydaje się to o tyle istotne, że film Tsintsadze, skądinąd naprawdę bardzo dobry, opowiada historię tak szalenie hermetyczną, osadzoną w części świata, która np. Amerykanom może wydawać się wręcz egzotyczna, że nie sposób, by mógł trafić na tak podatny grunt z dala od korzeni. Równie zagmatwane wydają się przyczyny, przebieg oraz skutki konfliktu zbrojnego, o którym mowa. Jest tymczasem zgoła inaczej – to wyjątkowo uniwersalne kino wojenne, głównie dzięki sprawnej reżyserii i pokojowemu przesłaniu.

Pozostało jeszcze 82% artykułu

Już za 19 zł miesięcznie przez rok

Jak zmienia się Polska, Europa i Świat? Wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i historia w jednym miejscu i na wyciągnięcie ręki.

Subskrybuj i bądź na bieżąco!

Reklama
Plus Minus
Polska jest na celowniku Rosji. Jaka polityka wobec Ukrainy byłaby najlepsza?
Plus Minus
„Kształt rzeczy przyszłych”: Następne 150 lat
Plus Minus
„RoadCraft”: Spełnić dziecięce marzenia o koparce
Plus Minus
„Jurassic World: Odrodzenie”: Siódma wersja dinozaurów
Plus Minus
„Elio”: Samotność wśród gwiazd
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama