Bogusław Chrabota: Totalitarny świat Bezosa i Zuckerberga

Zastanawiam się, jak wyglądałaby przyszłość ludzkości, gdyby dominacja dzisiejszych gigantów IT miała perspektywę nieskończoności, czyli przynajmniej kilku pokoleń, bo innej nieskończoności dziś nie sposób sobie wyobrazić. Jak zmieniłyby się zasada komunikacyjna, sposoby ekspresji, język, obyczaje konsumenckie, wreszcie samo myślenie, którego integralną częścią zawsze była możliwość wyboru, a w świecie wielkiej czwórki coraz częściej wyborem rządzi maszyna, algorytm albo jego twórca.

Aktualizacja: 04.01.2019 16:33 Publikacja: 04.01.2019 15:00

Bogusław Chrabota: Totalitarny świat Bezosa i Zuckerberga

Foto: Fotorzepa/ Maciej Zienkiewicz

Pouczająca wiedza płynie z minionych rewolucji technologicznych. Odkrycie metody rozniecania ognia ostatecznie wyodrębniło nas ze świata zwierząt. Po wynalezieniu koła ludzkość przestała być zbiorowością wałęsających się w poszukiwaniu żywności hord i weszła w epokę świadomej mobilności. Mogły już i zaczęły powstawać armie i imperia. Odkrycie pisma wyzwoliło nas ostatecznie z rządów słowa mówionego i uruchomiło mechanizm, który nazywamy historią czy historiografią. Papier i druk były początkiem pandemii, którą nazwę głodem wiedzy i umiejętnością jego zaspokajania. Na koniec osiągnięcia inżynierskie, a głównie elektryczność, zafundowały ludzkości 300 lat dominacji rasy białej, kolonializm i światowe konflikty, które nazywamy wojnami światowymi.

Czym się skończy epoka Apple'a, Google'a, Amazona, Facebooka i Twittera? Czyżby rację mieli tacy futurolodzy jak Luc Ferry, dla których widmo trzeciej generacji sztucznej inteligencji jest niemal równoważne z załamaniem ludzkości? Czyżby czekał nas bunt robotów? Pardon, bunt systemów? To paradoksalnie bardzo pociągająca wizja. W europejskiej tradycji intelektualnej fascynacja wizjami apokaliptycznymi ma długą tradycję, a jej ojciec, św. Jan, mógłby pewnie z tantiem zbudować miasto wielkości Paryża. Niemniej to wciąż tylko wizje i wyobrażenia. A te zazwyczaj obciążone są skazą maltuzjańską, która z grubsza polega na tym, że przecenia się jeden czynnik rozwoju, a nie te, które są wbrew założonemu modelowi. Klasycznym przykładem uwiedzenia tą pułapką był George Orwell, którego wizja totalitaryzmu wywodziła się wyłącznie z polityki. Orwell zbudował precyzyjną wizję modelu wszechwładnego państwa, ale nie pomyślał, że coś i ktoś imperialny ciężar polityki muszą utrzymać. Nie ma więc u Orwella przekonującego modelu ekonomicznego Oceanii, który napędza i żywi instytucje władzy. Stoi za konsumpcją, wojną czy technologią. Innymi słowy, nie potrafił sobie Orwell wyobrazić, że totalizm może pochodzić nie od polityków, ale od sprzedawcy gumki do majtek, a Jeff Bezos czy Steve Jobs to przecież właśnie sprzedawcy gumki do majtek. Może bliższy prawdy był Aldous Huxley, bo jego „Nowy wspaniały świat" nieco bardziej przypomina ten, w którym żyjemy.

Odrzućmy więc apokaliptyczną wizję zagłady, nie dlatego, że nie może się wydarzyć (bo może), ale dlatego, że apokalipsa może znaczyć wszystko. Choćby zanik pewnych form intelektualnych, bez których dziś jeszcze życie jest trudne do wyobrażenia. Czy w istocie w nieodległej przyszłości, kiedy demokratyczna wypowiedź na Facebooku czy Twitterze będzie jak szczeknięcie (Twitter toleruje wyłącznie szczekanie), do czegokolwiek jeszcze będzie potrzebna tradycyjna książka czy gazeta? Już dziś znaczna część ludzkości pozostaje w przekonaniu, że nie warto czytać nic bardziej integralnego, bo wszystko jest w sieci. Nietrudno też dostrzec migrację środowisk twórczych (w tym dziennikarzy) do sieci. Jakoś bez większych problemów godzą się z tym, że ciężar ich myśli nigdy nie wyjdzie poza świat serwera, nie zostanie inaczej utrwalony. A kiedy opędzą się już tylko kolorowym obrazkiem i kilkuzdaniowym staccato na Fejsie? Kiedy na swój użytek pojmą, że nie ma sensu pisać książek, bo to tylko niepotrzebny wysiłek tworzenia i upowszechniania, a i tak mają one mniejszą siłę od pojedynczego tweeta?

Bez sensu? Cóż, żywy przykład takiego myślenia i działania już od niemal dwóch lat zasiada w Białym Domu. Trudno nie mieć dreszczy, kiedy się pomyśli, że kiedyś ten pan może się udać na długi urlop, zostawiając w Gabinecie Owalnym automatyczny generator tweetów. Ale i to nie przeraża tak bardzo jak inna wizja, o której piszemy w tym numerze „Plusa Minusa". To wizja gigantów IT, które nie są niczym innym niż kombinatami wywiadowczymi. W istocie w ich logice nie chodzi o nic innego niż zdobycie wiedzy o kliencie. W przeciwieństwie do dawnych totalitaryzmów nie chodzi im (na razie) o szpiegowanie postaw politycznych, ale konsumenckich. Już dziś Jeff Bezos i szefowie Google'a, Mark Zuckerberg i Tim Cook, wiedzą o swoich klientach więcej niż oni sami o sobie. Odnotowują ich wybory, preferencje, śledzą ich obyczaje, monitorują układ dnia. To wiedza o miliardach jednostek, większej części ludzkości. A my im tylko pomagamy. Wrzucamy na Fejsa kolorowe obrazki, słowa i emocje. Dzielimy się z nimi dużą częścią naszego życia całkiem dobrowolnie. Czy to nie owczy pęd? I do czego? Co będzie za tymi ostatnimi drzwiami? Jakaś forma nieśmiertelności? Albo odwrotnie – zniewolenia?

To najnowsza forma totalitaryzmu, w której tkwimy już po szyję. Przetwarza naturę ludzką skuteczniej niż wszystko wcześniej. Czas zacząć się rozglądać za drogą odwrotu. Dopóki to możliwe.

Pouczająca wiedza płynie z minionych rewolucji technologicznych. Odkrycie metody rozniecania ognia ostatecznie wyodrębniło nas ze świata zwierząt. Po wynalezieniu koła ludzkość przestała być zbiorowością wałęsających się w poszukiwaniu żywności hord i weszła w epokę świadomej mobilności. Mogły już i zaczęły powstawać armie i imperia. Odkrycie pisma wyzwoliło nas ostatecznie z rządów słowa mówionego i uruchomiło mechanizm, który nazywamy historią czy historiografią. Papier i druk były początkiem pandemii, którą nazwę głodem wiedzy i umiejętnością jego zaspokajania. Na koniec osiągnięcia inżynierskie, a głównie elektryczność, zafundowały ludzkości 300 lat dominacji rasy białej, kolonializm i światowe konflikty, które nazywamy wojnami światowymi.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Plus Minus
Decyzje Benjamina Netanjahu mogą spowodować upadek Izraela
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Plus Minus
Prawdziwa natura bestii
Plus Minus
Śmieszny smutek trzydziestolatków
Plus Minus
O.J. Simpson, stworzony dla Ameryki
Plus Minus
Upadek kraju cedrów