Fatum, nie fatum, w każdym razie skoro za życia jakoś nie miałem okazji z dyktatorami gadać, to przynajmniej wpadam zobaczyć, co słychać po śmierci. Szkoda więc, że się tym razem nie pofatygowałem, tym bardziej że może już nie być okazji, bo grób gen. Franco chcą przenieść z mauzoleum w Valle de los Caídos do Madrytu. Wszystko dlatego, że nowy, lewicowy rząd Hiszpanii z polityki historycznej (i równouprawnienia kobiet) uczynił swój sztandar. Już dawno usunęliby caudillo z Doliny Poległych, lecz na razie nie mogą się dogadać z rodziną, która chciała pochować generała w madryckiej katedrze koło jego córki. Na to nie zgadza się rząd, ale i tak jest niemal pewne, że wieczny spoczynek dyktatora nie potrwa nawet pół wieku.
Tak mnie wzięło na rozważania o Franco po kilku dniach w Madrycie, w czasie których oddawałem się degustacjom i wizytacjom. Tym razem degustacje były rozpolitykowane, bo moje rozmówczynie – historyczki sztuki z zawodu – bardzo...
Wybierz najkorzystniejszą ofertę i zyskaj dostęp do najważniejszych tekstów rp.pl z sekcji: Wydarzenia, Ekonomia, Prawo, Plus Minus; w tym ekskluzywnych tekstów publikowanych wyłącznie na rp.pl.
Dostęp do treści rp.pl - pakiet podstawowy nie zawiera wydania elektronicznego „Rzeczpospolitej”, archiwum tekstów, treści pochodzących z tygodników prawnych, aplikacji mobilnej i dodatków dla prenumeratorów.