Pawlikowski dołącza do elity Hollywood

Michał Oleszczyk, krytyk filmowy, konsultant scenariuszowy, wykładowca wydziału Artes Liberales UW.

Aktualizacja: 21.02.2019 21:35 Publikacja: 21.02.2019 18:55

Pawlikowski dołącza do elity Hollywood

Foto: materiały prasowe

W niedzielę 24 lutego odbędzie się ceremonia rozdania Oscarów. O statuetkę dla najlepszego reżysera powalczy Paweł Pawlikowski za film „Zimna wojna". Dlaczego ta nominacja jest aż tak istotna?

Zaszczytu, aby być nominowanym w tej niesłychanie prestiżowej kategorii, w ogóle dostąpiło niewielu reżyserów spoza kręgu anglojęzycznego. Pierwszy był Federico Fellini za „Słodkie życie" (1960). To szczególny rodzaj nagrody, bo jednak jest zdominowany przez twórców amerykańskich, na drugim miejscu brytyjskich, a z kręgu kulturowego Europy Środkowej prawie nikt nie dostąpił tego zaszczytu. Pamiętajmy też o tym, że nie jest to pierwsza nominacja dla Polaka, bo Krzysztof Kieślowski także był nominowany do Oscara dla najlepszego reżysera za „Trzy kolory. Czerwony". Z tym że nie był to film polsko, tylko francuskojęzyczny.

A co z Romanem Polańskim?

On nie tylko był  nominowany, ale nawet wygrał statuetkę dla najlepszego reżysera za „Pianistę". Ale to także nie był film polskojęzyczny. Poza tym Polański często uważany jest za reżysera już całkowicie wrośniętego w kontekst zachodni. Na tym też polega różnica w przypadku Pawlikowskiego. Został doceniony za film nakręcony w języku narodowym, a na dodatek poruszający temat związany z historią konkretnego kraju.

Jak często zdarza się, żeby nieanglojęzyczny reżyser wygrał w tej kategorii?

Z naszego regionu był to w zasadzie tylko Miloš Forman za reżyserię filmów „Lot nad kukułczym gniazdem" i „Amadeusz". Poza tym pojawiali się tu także Hiszpanie – np. Pedro Almodóvar nominowany za „Porozmawiaj z nią". Również Włosi mieli swoich laureatów w tej kategorii i tu najważniejszy był Bernardo Bertolucci, który w pewnym momencie stał się pupilem Amerykanów. Był nominowany za reżyserię „Ostatniego tanga w Paryżu" i wygrał za „Ostatniego cesarza". Aż dwa razy udało się wygrać chińskiemu reżyserowi z Tajwanu Angowi Lee, za „Tajemnicę Brokeback Mountain" i „Życie Pi", a Meksykanin Alejandro Gonzalez Inarritu wygrał wręcz dwa razy pod rząd: za „Birdmana" i „Zjawę". Coś się w Akademii zmienia. Kategoria, która niegdyś należała prawie wyłącznie do Amerykanów, dziś staje się międzynarodowa.

W niedzielę 24 lutego odbędzie się ceremonia rozdania Oscarów. O statuetkę dla najlepszego reżysera powalczy Paweł Pawlikowski za film „Zimna wojna". Dlaczego ta nominacja jest aż tak istotna?

Zaszczytu, aby być nominowanym w tej niesłychanie prestiżowej kategorii, w ogóle dostąpiło niewielu reżyserów spoza kręgu anglojęzycznego. Pierwszy był Federico Fellini za „Słodkie życie" (1960). To szczególny rodzaj nagrody, bo jednak jest zdominowany przez twórców amerykańskich, na drugim miejscu brytyjskich, a z kręgu kulturowego Europy Środkowej prawie nikt nie dostąpił tego zaszczytu. Pamiętajmy też o tym, że nie jest to pierwsza nominacja dla Polaka, bo Krzysztof Kieślowski także był nominowany do Oscara dla najlepszego reżysera za „Trzy kolory. Czerwony". Z tym że nie był to film polsko, tylko francuskojęzyczny.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kultura
Decyzje Bartłomieja Sienkiewicza: dymisja i eurowybory
Kultura
Odnowiony Pałac Rzeczypospolitej zaprezentuje zbiory Biblioteki Narodowej
Kultura
60. Biennale Sztuki w Wenecji: Złoty Lew dla Australii
Kultura
Biblioteka Narodowa zakończyła modernizację Pałacu Rzeczypospolitej
Kultura
Muzeum Narodowe w Krakowie otwiera jutro wystawę „Złote runo – sztuka Gruzji”