Kościół katolicki jest oskarżany o inspirowanie wyroku, mimo że sam wyrok nie ma uzasadnienia religijnego, ale laickie. Wyrok TK jest formalnie wywiedziony z konstytucyjnego zakazu dyskryminacji. Jak wiemy, nauczanie Kościoła jest jednak jasne - aborcja jest złem. Społeczna eskalacja negatywnych emocji jest teraz ogromna i kieruje się w stronę rządzących, duchownych i wierzących. TK, zapewne nieformalnie motywowany przez rządzących czy doktrynę katolicką (oraz sam personalnie konserwatywny moralnie), rozpętał wyrokiem burzę społeczną, w tym proaborcyjną i antyklerykalną. Episkopat nie postulował tej zmiany prawnej przez lata (choć wyrok go cieszy). Tzw. kompromis aborcyjny trwał od 1993 r. (z krótką liberalizacją w 1996 r., zakończoną wyrokiem TK w 1997 r.). Aż do teraz.
Świat jest bardziej skomplikowany
Aborcja, czyli przerwanie ciąży jako inwazyjne usunięcie zarodka ludzkiego, była i jest sprawą kontrowersyjną. Ludzie w danym społeczeństwie mają różne opinie moralne na jej temat. Mają też różne opinie na temat prawnej regulacji aborcji. Są bowiem różne przypadki, w których aborcja może wchodzić w grę. Chyba nigdy w demokratycznym społeczeństwie nie da się zadowolić wszystkich odpowiednimi regulacjami. Wedle skrajnych feministek, aborcja powinna być dozwolona bez ograniczeń czasowych i bez podania powodu, gdyż kobieta dysponuje swoim ciałem, a wszelkie ograniczenie jest represją i niewolnictwem. Dla prawicy moralnej, głównie katolickiej (jak w Polsce) czy ewangelickiej (USA), aborcja jest zabijaniem dzieci, które jeszcze nie narodziły się. Noblistka O. Tokarczuk pisze o „patriarchacie", o dominacji mężczyzn, o opresji z ich strony jako o „kolosie na glinianych nogach". Tymczasem świat jest bardziej skomplikowany.
Temat aborcji jest to starcie liberalizmu moralnego z konserwatyzmem moralnym. Jest to wojna aksjologiczna i kulturowa przedstawicieli obu ideologii, nawet jeśli odbywa się na poboczu starcia politycznego. Po stronie konserwatywnej jest też sporo kobiet, które są przeciw legalizacji aborcji, czy to aborcji na żądanie, czy to eugenicznej. Jest też trochę niewierzących osób będących przeciw legalizacji aborcji. Jest jednak faktem, że cywilizacja zachodnia jako postęp widzi obecnie prawo do aborcji, prawo do eutanazji czy małżeństwo osób tej samej płci. Osoby o innym punkcie widzenia są nazywane na Zachodzie „katotalibanem", „ciemnogrodem" czy „średniowieczem". Ingerencja w prywatność to obawa współczesnej cywilizacji Zachodu. Jednocześnie inne, odmienne, idee spotykamy w np. cywilizacji islamskiej czy afrykańskiej.
Temat aborcji jest złożony. Jeśli chodzi o aborcję eugeniczną (aborcja płodu z upośledzeniem), to na Zachodzie wiele kobiet nie chce rodzić dzieci z upośledzeniem, gdyż nie chcą ich i swojego cierpienia. A przecież, gdy takie dziecko „jakimś przypadkiem" rodzi się, jest często kochane. Ponadto, gdy chodzi o aborcję na żądanie w pierwszym trymestrze (aborcja na żądanie czy z przyczyn społecznych), to ktoś może być moralnym przeciwnikiem aborcji, akceptując jednocześnie prawną dopuszczalność aborcji i wolność wyboru kobiety. Świat nie jest czarny i biały. Jest taki tylko ex cathedra, w Sejmie, w strajku, przed komputerem albo z ambony.
Uliczna rewolucja „liberalnych" kobiet i mężczyzn
Ostatnie wzburzenie części społeczeństwa w Polsce powstało w wyniku wyroku Trybunału Konstytucyjnego uchylającego przepisy pozwalające na aborcję w przypadku np. poważnych wad genetycznych czy ciężkiego upośledzenia „płodu ludzkiego" (to termin z ustawy antyaborcyjnej z 1993 r.), czyli dziecka nienarodzonego (nasciturus, ten, którym ma się urodzić). Od momentu opublikowania wyroku w Monitorze Polskim nie można przeprowadzić aborcji np. ze względu na stwierdzony zespół Downa. Kobieta musi urodzić takie dziecko w świetle prawa. To wywołało opór części społeczeństwa. Ta uliczna rewolucja „liberalnych" kobiet i mężczyzn dotyczy nie tylko aborcji eugenicznej, ale prawa do aborcji w ogóle, w tym na żądanie i bez podania przyczyn. Niestety, wzburzenie przechodzi w inwektywy, niszczenie mienia, zakłócanie porządku i argumenty personalne. Z obu stron, głównie liberalnej.