Odnowa moralna wystawiona na próbę - Tomasz Pietryga o sprawie Mariana Banasia

Prawo i Sprawiedliwość, zamiast zająć klarowne stanowisko w sprawie Mariana Banasia, kluczy.

Aktualizacja: 22.10.2019 09:40 Publikacja: 21.10.2019 19:32

Marian Banaś

Marian Banaś

Foto: Fotorzepa/Jerzy Dudek

Mimo że ujawniane przez media fakty i dokumenty rzucają coraz większy cień na wiarygodność Mariana Banasia na stanowisku prezesa Najwyższej Izby Kontroli, wśród polityków partii rządzącej panuje atmosfera niedopowiedzeń. Gdzieś nieoficjalnie podobno naciskano, aby podał się do dymisji. A kiedy się okazało, że nie chce, zaczęły dominować wypowiedzi w stylu: „poczekajmy na wyniki kontroli", „sprawę traktujemy poważnie" czy „przecież my nie mamy już z tym nic wspólnego, bo Banaś pracuje na własny rachunek".

Taka postawa jest obciążająca dla PiS. Bo oczywiście wokół Banasia toczy się polityczna gra, w której ktoś prędzej czy później straci. Obok są jednak kwestie długofalowe: odpowiedzialności i przyzwoitości. PiS wyniósł Banasia na to stanowisko, a teraz powinien przyznać się do błędu, mówiąc jasno, co sądzi o nim jako szefie NIK.

Czytaj też: Mariana Banasia nie da się szybko odwołać

Przyzwoitość oraz traktowanie państwa na serio wymagają bowiem, aby grzechy ludzi ze szczytu były traktowane w kategoriach zero-jedynkowych właśnie dla wiarygodności i stabilności najważniejszych instytucji państwa.

Jaki bowiem dziś sygnał otrzymuje opinia publiczna od partii władzy? Nie jest to sygnał braku akceptacji dla pewnych postaw. Tylko znak, że państwo kluczy w sprawach, w których powinno postępować w sposób absolutnie jednoznaczny.

Partia Jarosława Kaczyńskiego dużo mówiła o odnowie moralnej w życiu publicznym. Niestety, ta sprawa i ta postawa wpisują się w znaną od dekad strategię odwracania głowy i bezradności wobec zastanej sytuacji. Stąd poczet burmistrzów zarządzających z aresztów, którzy nie poczuwają się do tego, by ustąpić, kiedy prawo i przyzwoitość tego wymagają. Z tego wynika tolerancja dla chronionych immunitetem polityków z zarzutami, uznających, że postępowania w ich sprawie nic nie znaczą.

PiS, klucząc w sprawie Banasia, kontynuuje tę niechlubną tradycję. A to demoluje poczucie społecznej sprawiedliwości i zaufanie do państwa. Oczywiście zmuszenie do ustąpienia szefa NIK nie jest proste, gdyż bronią go gwarancje konstytucyjne. Jednak otwarte szukanie ścieżek usunięcia go z urzędu, a przede wszystkim infamia, to absolutne minimum. Tak aby obywatele nie mieli w tej sprawie żadnych wątpliwości, co jest czarne, a co białe.

Mimo że ujawniane przez media fakty i dokumenty rzucają coraz większy cień na wiarygodność Mariana Banasia na stanowisku prezesa Najwyższej Izby Kontroli, wśród polityków partii rządzącej panuje atmosfera niedopowiedzeń. Gdzieś nieoficjalnie podobno naciskano, aby podał się do dymisji. A kiedy się okazało, że nie chce, zaczęły dominować wypowiedzi w stylu: „poczekajmy na wyniki kontroli", „sprawę traktujemy poważnie" czy „przecież my nie mamy już z tym nic wspólnego, bo Banaś pracuje na własny rachunek".

Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Co dalej z podsłuchami i Pegasusem po raporcie Adama Bodnara
Opinie Prawne
Ewa Łętowska: Złudzenie konstytucjonalisty
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Podsłuchy praworządne. Jak podsłuchuje PO, to już jest OK
Opinie Prawne
Antoni Bojańczyk: Dobra i zła polityczność sędziego
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Likwidacja CBA nie może być kolejnym nieprzemyślanym eksperymentem