W Polsce do 2015 r., a więc do noweli lipcowej, obowiązywała zasada prawdy materialnej i ta zasada działała. Niestety, orzecznictwo polskiego Sądu Najwyższego zmierzało do prawdy formalnej. Jestem krytycznie nastawiony do takich poglądów. Ono utrudniało wyjaśnienie i zakończenie wielu spraw. Obecna nowelizacja umożliwia realizowanie w pełni zasady prawdy materialnej i uniemożliwia eliminację dowodów, dzięki którym może dojść do prawidłowych ustaleń faktycznych i skazania winnego przestępstwa. Brak takiej możliwości mógłby doprowadzić do sytuacji, w której posiadając dowód np. na popełnienie morderstwa, ale uzyskany bez zgody sądu czy po przekroczeniu terminu na tzw. zgodę następczą, nie można by go było wykorzystać i sprawca pozostałby wolny. Tak ma wyglądać demokratyczne państwo prawa? W zasadzie każdy dowód w sprawie powinien być dopuszczany w postępowaniu karnym z urzędu. Oczywiście ocena tego dowodu i tak należy do niezawisłego sądu. Lepiej by jednak było, gdyby sądy, oceniając dowód, kierowały się jego wagą i znaczeniem w konkretnej sprawie, a nie tym, w jaki sposób został pozyskany. Czym innym jest, jakie materiały mogą być dowodami, i zakazy w tym zakresie pozostały niezmienione w kodeksie postępowania karnego.
Lipcowa nowela wymogła na prokuratorach aktywność na sali rozpraw. Sędziowie potwierdzają, że stali się bardziej aktywni i znają sprawy, na które przyszli. Nie szkoda tego stracić?
W tym zakresie nic się nie zmienia. Tam, gdzie to tylko możliwe, na sprawę ma chodzić prokurator – autor aktu oskarżenia. Wiem, że ocena aktywności prokuratorów nie jest najlepsza. Dużo zależy od samego człowieka, jego osobowości, choć organizacja pracy prokuratury nie jest tu bez znaczenia. Wiele też od przygotowania, szkolenia, praktyk. W ostatnich latach bardzo to zaniedbano. Wstyd przyznać, ale wielu młodych śledczych nie ma pojęcia, jak poprowadzić prawidłowo przesłuchanie, oględziny itd. A przecież to podstawowe czynności. Czego więc można się potem spodziewać od nich przed sądem... Chcemy motywować prokuratorów do dobrej pracy i aktywnej roli. Wprowadziliśmy możliwość nagradzania wyróżniających się śledczych, chcemy promować tych najlepszych, także na sali sądowej. Przygotujemy też specjalne podręczniki z metodologii prowadzenia poszczególnych typów przestępstw, np. tzw. wyłudzeń VAT-owskich, akcyzowych, oszustw itd. Coś na kształt poradników, by pomóc prokuratorom, którzy mają problem np. z najefektywniejszym pozyskiwaniem dowodów czy informacji. Prokuratura ma przede wszystkim służyć obywatelom. I jej reforma jednak nie wystarczy, jeżeli nie nastąpi reforma polskiego sądownictwa. To jest nie do pomyślenia, żeby w sądach rejonowych sędzia karny sądził sprawy zarówno o gwałty i rozboje, jak i o przejazd bez ważnego biletu oraz przestępstwa karnoskarbowe. Gwarantuję pani, że nie ma w Polsce prawnika, który doskonale znałby trzy kodeksy prawa materialnego i trzy różne procedury. Jeśli to się nie zmieni, poprawy nie będzie. Są sprawy, które nie wymagają nie tylko obecności policji czy prokuratora, ale nawet sędziego. Cieszę się, że pojawiła się w Ministerstwie Sprawiedliwości inicjatywa sędziego ziemskiego czy pokoju, który sądziłby te najdrobniejsze sprawy wykroczeniowe czy cywilne. Mógłby je rozstrzygać np. doświadczony prawnik znany w środowisku lokalnym.
To takie proste?
Tak. Najlepsze są proste rozwiązania. Gorzej jest z pieniędzmi. Muszę powiedzieć, że budżet prokuratury jest w bardzo złym stanie. Przez lata była traktowana po macoszemu. To ma się zmienić. I od tej zmiany zależy, na ile będziemy sobie mogli pozwolić.
Sędziowie narzekają na zbyt częste zmiany przepisów. Prawdopodobne jest, że jednego dnia na wokandzie mogą mieć trzy sprawy, z których każdą trzeba prowadzić na innych zasadach. A z powodu źle zastosowanej procedury może być więcej uchyleń wyroków.