Czujniki nie zastąpią oleju w głowie - Marek Kobylański o egzaminach na prawo jazdy

Egzamin na prawo jazdy może być nieważny, jeśli odbył się w zbyt bogato wyposażonym samochodzie.

Publikacja: 18.03.2019 19:50

Czujniki nie zastąpią oleju w głowie - Marek Kobylański o egzaminach na prawo jazdy

Foto: Fotorzepa, Jarosław Pruss

Nie tylko ośrodki ruchu drogowego mogą mieć problem, ale i ci, którzy stają do egzaminu. Wszystko przez auta, które mają służyć weryfikacji umiejętności przyszłych kierowców. Są zbyt inteligentne i mogą wyręczyć prowadzącego np. podczas parkowania i jazdy w strumieniu pędzących pojazdów. Dlatego zgodnie z dzisiejszymi przepisami, aby egzamin na prawo jazdy był ważny, samochód, w którym kandydat na kierowcę stara się udowodnić, że zasługuje na to miano, nie może być wyposażony np. w urządzenia oraz systemy elektronicznego i automatycznego wspomagania jazdy, w tym w czujniki parkowania, kamery cofania, urządzenia wspomagające ruszanie pod górę czy systemy ostrzegające o pojeździe w polu martwym.

A jeśli kupowane przez ośrodki ruchu auta są w standardzie wyposażone w takie bajery i na potrzeby egzaminu nie da się ich wyłączyć? Dziwi, że nie wystarczy prosta zmiana przepisu. Wystarczyłoby, aby to egzaminator ocenił, na ile wyposażenie auta ukryło poważne braki w wyszkoleniu, a na ile pomogło komuś, kto i tak potrafi jeździć.

Czy brak udogodnień w samochodzie na egzaminie rzeczywiście świadczy o umiejętnościach przyszłego kierowcy? Gdyby tak było, wciąż trzeba by zdawać na tak surowym aucie, jak tylko sobie można wyobrazić. Po prostu cztery koła i kierownica. Myśląc w ten sposób, ktoś taki jak ja i moi rówieśnicy, którzy zdawali egzamin w surowych przyciasnych maluchach, powinien mieć wpisane w dokumencie: arcymistrz kierownicy.

Nie trzeba specjalnie przekonywać, że wiele urządzeń w autach i tak nie wyeliminuje głównych przyczyn najgroźniejszych wypadków na drogach, takich jak alkohol, nadmierna prędkość, niedostosowanie szybkości do warunków panujących na drodze.

Żadne technologiczne bajery w aucie nie powinny wyłączać myślenia przy prędkości powyżej 100 km/h, ani nawet na parkingu. Niestety, w standardzie samochodów nie dodają elektronicznych wyświetlaczy przypominających: „Jestem świeżym kierowcą" albo „Nie jestem Kubicą", ani pojemniczków z olejem do głowy.

Nie tylko ośrodki ruchu drogowego mogą mieć problem, ale i ci, którzy stają do egzaminu. Wszystko przez auta, które mają służyć weryfikacji umiejętności przyszłych kierowców. Są zbyt inteligentne i mogą wyręczyć prowadzącego np. podczas parkowania i jazdy w strumieniu pędzących pojazdów. Dlatego zgodnie z dzisiejszymi przepisami, aby egzamin na prawo jazdy był ważny, samochód, w którym kandydat na kierowcę stara się udowodnić, że zasługuje na to miano, nie może być wyposażony np. w urządzenia oraz systemy elektronicznego i automatycznego wspomagania jazdy, w tym w czujniki parkowania, kamery cofania, urządzenia wspomagające ruszanie pod górę czy systemy ostrzegające o pojeździe w polu martwym.

Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Likwidacja CBA nie może być kolejnym nieprzemyślanym eksperymentem
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Opinie Prawne
Marek Isański: Organ praworządnego państwa czy(li) oszust?
Opinie Prawne
Marek Kobylański: Dziś cisza wyborcza jest fikcją
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Reksio z sekcji tajnej. W sprawie Pegasusa sędziowie nie są ofiarami służb
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Ideowość obrońców konstytucji