Kolejne osoby handlujące nielegalnymi fakturami zatrzymane. Wyłudziły miliony złotych". Albo: „Afera związana z obrotem fałszywymi fakturami zatacza coraz szersze kręgi. Straty Skarbu Państwa szacowane są na kilkadziesiąt miliardów złotych". I kolejne: „Handlowali lewymi fakturami. Zatrzymano ich na gorącym uczynku". Tak brzmią zwykle najważniejsze informacje w „Wiadomościach" TVP1. Nawet jeśli w danym dniu miały miejsce wydarzenia ważniejsze. Po tym, gdy już dowiemy się, jak spektakularne zatrzymanie miało miejsce, na jaką kwotę przestępcy okradli państwo, padają oskarżenia dotyczące tego, czyja to wina, że do tego doszło. Wiadomo: poprzedników.

Winnych wyłudzeń VAT w naszym kraju znalazłoby się pewnie wielu. Państwo co prawda podejmowało działania, ale zwykle było o krok za przestępcami. Nie przesądzam, czy świadomie, czy nie – od tego mamy komisję do spraw wyłudzeń VAT, która z pewnością swoimi odkryciami podzieli się ze społeczeństwem. Gdyby jednak – zamiast szukać winnych zaniedbań sprzed lat, państwo, w tym odpowiednie służby, skupiły się na walce z oszustami tu i teraz – o kolejnych sukcesach moglibyśmy usłyszeć każdego dnia, a nie raz na kilka.

Jeśli dziennikarzowi „Rzeczpospolitej" udaje się dodzwonić do firmy oferującej lewe faktury, nie powinno być z tym problemów w przypadku pracowników skarbówki. Zwłaszcza że firmy te w wielu wypadkach, przesyłając mail, w którym oferują „sprzedaż faktur i VAT" podają numery telefonów stacjonarnych. Uprzejme osoby udzielają pod nimi informacji. Może więc, zamiast prowokować mechaników „na żarówkę", trzeba zacząć prowokować przestępców metodą „na fakturę". Wpływy do budżetu z pewnością będą większe.

Nie trzeba też będzie zwracać uwagi nabywcom pustych faktur – jak to czyni Ministerstwo Finansów – że ich wykrycie przez organy kontrolne jest „kwestią niedługiego czasu". Będzie można pochwalić się rzeczywistymi sukcesami. Czego szczerze życzę.

Czytaj też: Handlarze kosztami grają na nosie urzędnikom skarbówki