W grudniu 1990 r. Polska, Czechosłowacja i Węgry podpisały ze Wspólnotami Europejskimi (ich następczynią jest Unia Europejska) układy o stowarzyszeniu. Był to pierwszy duży krok w kierunku integracji z resztą Europy.
Po upływie blisko trzech dekad można zadać pytanie: co Europa Środkowa (Czechy, Polska, Słowacja i Węgry łącznie) osiągnęła w tym czasie w zakresie rozwoju rynków finansowych i sektora finansowego? Czy rozpiętości ekonomiczne zmniejszyły się i jaka była w tym względzie rola sektora finansowego? Czy nadal mamy do czynienia z podziałem Europy na Wschód o słabo rozwiniętych usługach finansowych i Zachód, gdzie są one dobrze rozwinięte i powszechnie dostępne? Czy unijny jednolity rynek ze swobodą przepływu kapitału i usług zniwelował owe różnice między Europą Środkową a Zachodnią?
Sukcesy i koszty
Ogólne rezultaty transformacji ekonomicznej w Europie Środkowej można uznać za co najmniej dobre. Pamiętając, jak zły był stan spuścizny po komunistycznej gospodarce w końcu lat 80., wzrost poziomu PKB na mieszkańca o ok. 30 punktów proc. w porównaniu z Europą Zachodnią należy uznać za osiągnięcie. Przystąpienie do UE rzeczywiście było dla krajów naszego regionu jak wejście do „maszyny konwergencji" – tak określił Unię Bank Światowy w raporcie „Golden Growth in Europe" z 2012 r.
W porównaniu z tzw. gospodarką realną zmiany w sektorze finansowym były nawet większe, jako że sektor ten i usługi finansowe w gospodarce komunistycznej były bardzo niedorozwinięte. O alokacji zasobów finansowych decydował centralny planista. Niewielka liczba wyspecjalizowanych banków dostarczała usługi niewielkiej liczbie sektorów. Nie istniał rynek kapitałowy.
Budowa gospodarki rynkowej i sektora finansowego bywała niekiedy bolesna. Wszystkie kraje napotkały przeszkody w pierwszej połowie lat 90. Brak doświadczenia kadr zarządzających bankami w połączeniu z brakiem doświadczenia po stronie nadzorców bankowych musiał prowadzić do kryzysów w bankowości. W Czechach koszt ratowania młodego sektora bankowego wyniósł 2 proc. PKB. Była to cena zastąpienia gospodarki nakazowej gospodarką rynkową. Tempo ówczesnych przemian sprawiało, że trudno było tych kosztów ubocznych uniknąć.