Ulga podatkowa miałaby dotyczyć gier, które promują polskie lub europejskie dziedzictwo kulturowe. Tak wąska ulga podatkowa dla wybranych nie różni się niczym od dotacji – tak samo zostanie sfinansowana wyższymi obciążeniami reszty podatników lub wzrostem długu publicznego. Takie faworyzowanie jednych branż, kosztem drugich, nie należy zresztą do zadań systemu podatkowego. Co gorsza, każda nowa ulga pogłębia główny problem polskiej gospodarki, którym jest skomplikowany, zmienny i arbitralnie stosowany system podatkowy. Nie ma też przekonujących dowodów, że tego typu ulgi spełniły swoją rolę w tych nielicznych krajach, w których od niedawna funkcjonują. Jednocześnie ulgi podatkowe są mniej przejrzyste od dotychczas hojnie przyznawanych branży dotacji. Teraz wszystkie te krytyczne uwagi w miażdżącej dla projektu opinii podzieliło Ministerstwo Finansów. Co więcej, MF podkreśliło, żeby traktować jego uwagi jedynie jako punkt wyjścia do dalszych prac, a nie akceptację. W języku urzędników oznacza to wyrzucenie projektu do kosza, gdzie jego miejsce.

Niestety, jednocześnie NCBR ogłosiło trzecią edycję programu sektorowego GameINN, który ma przyznać branży kolejne 100 mln zł dotacji. To znacząca kwota w stosunku do wielkości branży i stwarza zagrożenie, że część firm będzie finansowała się poprzez państwowe dotacje zamiast spełniania oczekiwań graczy. Co ciekawe, minister Jarosław Gowin postanowił przemycić w programie dotacji swoją koncepcję „deglomeracji”, czyli osłabienia wzrostu gospodarczego Warszawy w próżnej nadziei, że przyspieszy to rozwój reszty kraju. Okazuje się, że dotacje mogą otrzymać tylko projekty realizowane poza województwem mazowieckim. Tego typu pomysł nosi już wprost znamiona sabotażu, biorąc pod uwagę, że to właśnie nowoczesne usługi IT w wyjątkowym stopniu korzystają z lokalizowania się w największych metropoliach. Paradoksalnie w dobie Internetu osobisty kontakt odgrywa w tym przypadku ważną rolę jak nigdy, ułatwiając rozprzestrzenianie się innowacji. Dlatego firmy IT z Doliny Krzemowej nie przenoszą swoich siedzib w wielokrotnie tańsze lokalizacje, tylko rozbudowują budynki biurowe i ograniczają pracownikom możliwości pracy z domu. Jeżeli Gowin będzie teraz zniechęcał branżę gier wideo do lokalizowania w Warszawie, to może jej więcej zaszkodzić niż pomóc.

Podsumowując, ulgi podatkowej dla tzw. gier kulturowych nie będzie, ale to nie koniec szukania poklasku w dotowaniu tej lubianej branży przez polityków. Szkoda tylko, że te dotacje przyjmują coraz bardziej szkodliwy kształt.