Z pewnością rodzi się pytanie dlaczego Polska, pomimo wcześnie zastosowanej i w początkowej fazie skrupulatnie przestrzeganej przez Polaków izolacji, nie opanowała epidemii, tak jak to się udało w innych krajach europejskich? Dlaczego krzywa dziennych zachorowań wśród wszystkich krajów Unii Europejskiej tylko w Polsce nie miała charakterystycznego wzrostu z następowym spadkiem? U podstaw niepowodzenia w tym zakresie leży słabość polskich służb sanitarnych. Przez wiele lat były one nielubianą, z trudem tolerowaną przez personel medyczny „policją sanitarną”, która karała placówki medyczne za niestosowanie się do przepisów sanitarnych, co często spowodowane było nieadekwatnym do rzeczywistych kosztów finansowaniem sektora zdrowia. Kontrolerzy nie wyciągali poważnych konsekwencji w stosunku do publicznej służby zdrowia, gdyż trudno było zamykać placówki w kraju cierpiącym na ich niedostatek. Po 30 latach od upadku w Polsce sowietyzmu w nadzorze sanitarnym wciąż obowiązywała zasada, że jedni udawali, że sprawdzają realizację przepisów a drudzy udawali, że je respektują.