Po ponad trzech miesiącach obowiązywania nowych przepisów w kodeksie pracy dyrektorzy szkół doczekali się w końcu informacji z Ministerstwa Edukacji Narodowej, jak mają interpretować art. 188 kodeksu pracy. Przepis ten gwarantuje każdemu pracownikowi prawo do dwóch dni opieki na dziecko, które można wykorzystać w każdym momencie, bez potrzeby tłumaczenia się przełożonemu. W brzmieniu obowiązującym od 1 stycznia 2016 r. spowodował on jednak spore zamieszanie w szkołach. Od tego roku te dwa dni można rozbić na 16 godzin. Nowe przepisy nie mówią jednak, jak należy je interpretować w przypadku nauczycieli, z których większość ma 18-godzinne tygodniowe pensum. Jedna z interpretacji zakładała, że nauczyciel może brać po zmianach wolne na dziecko tylko na godziny wynikające z pensum. W ten sposób mógłby zapewnić sobie zamiast dwóch dni prawie tydzień wolnego na dziecko.

Część dyrektorów szkół, nie wiedząc, jak stosować przepis w nowym brzmieniu, udzielała nauczycielom wolnego na dziecko na starych zasadach, czyli wyłącznie w dniach, bez możliwości rozbijania wolnego na godziny.

W myśl interpretacji MEN powinni jednak umożliwić nauczycielom korzystanie z ich uprawnień rodzicielskich na zmienionych zasadach. Ministerstwo w swoim stanowisku zaznaczyło jednak, że tygodniowe pensum nauczyciela nie stanowi całego czasu jego pracy. Nauczyciele pracują bowiem 40 godzin tygodniowo, tak jak inne osoby zatrudnione na etatach. Resort edukacji nie mówi jednak, co to oznacza w praktyce i ile wolnego mają w związku z tym nauczyciele.

O możliwości proporcjonalnego liczenia wolnego pedagogów pisaliśmy w „Rzeczpospolitej" już przeszło miesiąc temu („Jak przyznawać nauczycielom wolne na dziecko"). Z naszych informacji wynika, że dyrektorzy szkół muszą przeliczać wolne nauczycieli proporcjonalnie do ich pensum.

W większości przypadków, tzn. gdy tygodniowe pensum wynosi 18 godzin, wynikające z art. 188 kodeksu pracy, 16 godzin wolnego na dziecko przekłada się na siedem godzin dydaktycznych.