Reklama

Mozart podawany w plasterkach

Aby nie krytykować ciągle Warszawskiej Opery Kameralnej, warto dostrzec to, co jest ważną wartością najnowszej inscenizacji.

Aktualizacja: 05.05.2019 19:15 Publikacja: 05.05.2019 17:23

Mozart podawany w plasterkach

Foto: Materiały Prasowe

„Wesele Figara" jest spektaklem cennym, bo daje szansę kilku młodym, obiecującym śpiewakom. Przede wszystkim występującemu na różnych scenach we Francji barytonowi Tomaszowi Kumiędze obsadzonemu w roli żądnego erotycznych przygód Hrabiego. Dysponuje głosem o ładnej barwie i dobrej technice, jest swobodny na scenie, choć z tendencją do szarżowania.

Aleksandra Orłowska jako rezolutna pokojówka Zuzanna dobrze czuje się w muzyce Mozarta, śpiewa stylowo, mimo że jej głos ma momentami ostre brzmienie. A występujący już za granicą Daniel Mirosław stworzył w tym szalonym przedstawieniu najbardziej wiarygodną, nieprzerysowaną postać Figara.

Równie młody stażem Kuba Wnuk poprowadził zaś sprawnie orkiestrę instrumentów dawnych MACV, choć nie uchroniła się ona od paru intonacyjnych nierówności. Ponadto nie wiadomo, czy z braku doświadczenia dyrygenta, czy z powodu zbyt małej liczby prób zabrakło temu spektaklowi muzycznej jednorodności.

„Wesele Figara" to klejnot, ale wymagający oszlifowania przez jedenastu solistów. W Warszawskiej Operze Kameralnej niemal każdy z nich śpiewał na swój sposób, co oczywiście nie znaczy, że robili to źle. Niemniej jednak na przykład wybitna skądinąd śpiewaczka Karina Skrzeszewska potraktowała Hrabinę jak bohaterkę wielkiej XIX-wiecznej opery.

Na takim podejściu cierpiały wszystkie sceny zbiorowe. A przecież misterna intryga komediowa na przykład II aktu wymaga niesłychanie precyzyjnie, stylowo zinterpretowanych tercetów czy kwartetów. Inaczej Mozart nie składa się w całość.

Reklama
Reklama

Spójności zabrakło i dlatego, że recytatywy zdecydowano się wykonać we współczesnym tłumaczeniu Stanisława Barańczaka, a numery muzyczne z XVIII-wiecznym tekstem włoskim. Jeśli dodamy do tego fakt, że „Wesele Figara" pozbawiono nie tylko usuwanych często arii postaci drugoplanowych, ale tym razem też – chyba z oszczędności – scen chóralnych, to miało się wrażenie, że arcydzieło Mozarta zostało pokrojone na plasterki.

Reżyser Grzegorz Chrapkiewicz nie tylko uwspółcześnił akcję, ale i rokokową komedię zamienił na groteskę. Taka koncepcja miałaby sens pod warunkiem, że nie szłoby za tym uproszczenie akcji do różnych gagów oraz przerysowanie finezyjnie nakreślonych u Mozarta bohaterów.

Kultura
Nie żyje Frank Gehry. Legendarny architekt miał 96 lat
Kultura
Pomyśleć o tym, co nieoczywiste. Galeria sztuki afrykańskiej Omeny Mensah w Warszawie
Patronat Rzeczpospolitej
Gwiazdy rozświetlają Kinotekę! Drugi dzień BNP Paribas Warsaw SerialCon za nami
Patronat Rzeczpospolitej
Serialowa stolica – BNP Paribas Warsaw SerialCon 2025 z programem dla dzieci, młodzieży i mieszkańców Warszawy
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Kultura
Muzeum Sztuki Nowoczesnej: „Kwestia kobieca 1550-2025”. Czy sztuka ma płeć?
Materiał Promocyjny
Jak rozwiązać problem rosnącej góry ubrań
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama