Grupa ze Stuttgartu ogłosiła, że w II kwartale strata wyniesie 1,6 mld euro wobec zysku 2,6 mld rok wcześniej, a roczne wyniki będą znacząco niższe od ubiegłorocznych, podczas gdy dotychczas spodziewała się, że będą stabilne. Ostateczne wyniki ogłosi 24 lipca. Daimler podkreślił, że słabszy od przewidywanego wzrost sprzedaży na różnych rynkach wpłynął również na jego wyniki, podobnie jak problemy z zaopatrywaniem jego sieci dystrybucji na początku roku. Sprzedaż aut Mercedesa zmalała w I kwartale o 7 proc. z powodu problemów w fabrykach w USA i Meksyku.
To już drugie ostrzeżenie po czerwcowym od czasu przejęcia sterów w firmie w maju przez Szweda Olę Källeniusa. „Wygląda na to, że nowe kierownictwo zamierza zrobić duże porządki i zabrać się za główne problemy przedsiębiorstwa. Pozostaje tylko niewiadomą, czy jest to ostatnie ostrzeżenie w tym roku” — cytuje Reuter notę analityków z Evercore ISI.
Akcje Daimlera straciły w piątek we Frankfurcie 4,9 proc., a sesję zakończyły spadkiem o 1,13 proc. W ostatnich 3 miesiącach ich wartość zmalała o ok. 22 proc.
Mniej pieniędzy w kasie
Firmy samochodowe mają do czynienia z zaostrzaniem przepisów w ramach walki ze skażeniem środowiska, muszą też dużo inwestować w technologie e-aut i autonomicznych, podczas gdy chiński rynek zmniejsza tempo wzrostu, w Europie panuje zastój, a na świecie rosną napięcia w handlu.
Daimler przewiduje, że „postępowania prowadzone przez władze i wymiar sprawiedliwości oraz działania wobec diesli Mercedesa w różnych regionach” zmuszą go do zaksięgowania dodatkowego odpisu 1,6 mld euro — stwierdziła grupa bez żadnych szczegółów. Kontrola pojazdów dostawczych Mercedsa odbierze 500 mln euro z bilansu II kwartału, emisje tych diesli sprawdzają prokuratura w Stuttgarcie, a w Stanach EPA i CARB w Kalifornii. Dalszy milion euro musi przeznaczyć na akcję przywoławczą pojazdów dla wymiany poduszek powietrznych Takaty.