Na coraz większą rolę internetu w procesie sprzedaży mieszkań wskazuje Piotr Kijanka, dyrektor z Grupy Deweloperskiej Geo. – Podstawowym źródłem informacji o naszej ofercie jest strona internetowa, na którą klienci trafiają m.in. dzięki kampaniom reklamowym i mediom społecznościowym. W ostatnim roku więcej uwagi poświęciliśmy obecności na Facebooku – opowiada.
Zdaniem dyrektora z Geo ten serwis społecznościowy jest dobrym, ale niedocenianym przez deweloperów sposobem dotarcia do klientów, szczególnie na początkowym etapie, kiedy potencjalni nabywcy dopiero poszukują informacji o inwestycjach. Ale, jak mówi Piotr Kijanka, jego firma nie chce się ograniczać tylko do strefy wirtualnej.
Marketing szeptany
– Aby poinformować o inwestycji, często wykorzystujemy billboardy – mówi Piotr Kijanka. – Nasza firma jest na rynku od wielu lat. Zdarza się, że klienci lub ich dzieci, mając już inne potrzeby mieszkaniowe, wracają do nas.
Pytany o sens pokazywania się na targach mieszkaniowych dyrektor z Geo mówi, że ich znaczenie maleje, przede wszystkim ze względu na coraz mniejszą frekwencję. – Targi są jednak doskonałą okazją do spotkań i rozmów z klientami. Dlatego nie jest to stracony czas. Nasza firma wystawia się na targach we wszystkich miastach, w których prowadzi działalność – w Krakowie, Wrocławiu, Katowicach – opowiada.
Karolina Bronszewska z firmy Ronson Development ocenia, że na targi mieszkaniowe – zwłaszcza w Warszawie – przychodzą osoby, które dopiero zaczynają poszukiwania nieruchomości. – Dlatego wolimy zainwestować w działania internetowe, które w krótszym czasie przekładają się sprzedaż – mówi Bronszewska. – Inaczej jest w Poznaniu i Wrocławiu, gdzie klienci są bardziej zdecydowani. Zdarza się, że nasi handlowcy podpisują umowy w kilka dni po zakończeniu targów – dodaje.