Sprawa dotyczy wydarzeń z 15 września 2016 r. Tego dnia o godz. 16 minął termin na złożenie dokumentów w konkursie na prezesa TVP. Jak pisaliśmy już w „Rzeczpospolitej”, Kurski co prawda pojawił się w wydziale podawczym Sejmu tuż przed godz. 16, ale później jeszcze przez ponad 20 minut kserował dokumenty, więc przekroczył termin, bo regulamin mówił, że „pisemne zgłoszenie do konkursu należy złożyć w zaklejonej kopercie”. W dodatku na kopercie z dokumentami Kurskiego nabito datę, ale – w odróżnieniu od innych kandydatów – nie dopisano długopisem godziny.

Śledczych to nie przekonało. 14 grudnia 2018 r. Prokuratura Okręgowa w Warszawie umorzyła dochodzenie w sprawie poświadczenia nieprawdy przez pracownika wydziału podawczego Kancelarii Sejmu.

– Analiza zgromadzonych materiałów wykazała, że zachowania będące przedmiotem zawiadomienia nie zawierają znamion czynów zabronionych. Pracownicy wydziału podawczego wpływ dokumentów do Kancelarii Sejmu RP potwierdzili, nanosząc prezentatę z prawdziwą datą, to jest dniem 15 września 2016 roku. Widniejące na kopercie zapisy nie zawierają godziny złożenia dokumentów przez kandydata konkursu, co wynika z zarządzenia szefa Kancelarii Sejmu z listopada 1997 r. Zgodnie z nim pracownik wydziału podawczego po każdej wpływającej przesyłce umieszcza na pierwszej stronie (lub kopercie) pieczątkę wpływu, określającą datę otrzymania pisma, i liczbę załączników – informuje Łukasz Łapczyński, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

Dodaje, że nie można więc uznać, „by przedmiotowy dokument w jakikolwiek sposób poświadczał nieprawdę”. I zaznacza, że rolą prokuratury było badanie sprawy pod kątem czynu zabronionego, a nie „wypowiadanie się na temat przebiegu konkursu”.

To już druga taka decyzja prokuratury w tej sprawie. Już raz umorzyła dochodzenie, ale w marcu 2018 roku sąd uchylił jej postanowienie. Decyzją śledczych zaskoczony jest poseł PO Krzysztof Brejza. Zauważa, że gdyby prokuratura stwierdziła złamanie prawa, mogłoby to być początkiem końca prezesury Kurskiego. – Wystąpimy jako Platforma Obywatelska o ujawnienie materiałów z tego postępowania. Mamy nieoficjalne sygnały, że ustalenia są bardzo poważne i powinny skończyć się zarzutami – komentuje Brejza.