Minister finansów w rządzie Theresy May, Philip Hammon poinformował, że nowa stawka Air Passenger Duty (APD) zwiększy się o stopę inflacji. Jednocześnie nie mógł się nachwalić branży, która ma być jedną z lokomotyw brytyjskiej gospodarki po brexicie. Obiecał wtedy, że jakość lotniczych usług świadczonych przez brytyjskich przewoźników i krajowe porty będzie nieustannie rosła.

Już w tej chwili brytyjski podatek lotniczy jest najwyższy na świecie. Przy podróżach średniodystansowych (powyżej 3 tys. km) podatek wzrośnie o 2 funty do 80 funtów , jakie dzisiaj musi zapłacić każdy pasażer wylatujący klasą ekonomiczną z brytyjskiego portu (także przesiadający się tam). Dla klas premium ta kwota zwiększy się o 4 funty do 176 funtów.

Przedstawiciele linii lotniczych są oburzeni. Organizacja Airlines for Europe (A4E) w oświadczeniu krytykuje brytyjską decyzję, która godzi w pasażerów głównie brytyjskich linii lotniczych i zmniejsza konkurencyjność lotnisk tego kraju. Przypominają, że rząd brytyjski w 2017 roku z tytułu APD zanotował wpływy w wysokości 682 mln funtów. A Stowarzyszenie Przewoźników czarterowych ocenia decyzję ministra finansów jako „godną pożałowania" i sugeruje, że opłaty już teraz bardzo wysokie powinny być obniżane, a nie podwyższane.

W tej chwili 25 proc. ceny lotu czarterowego stanowi APD.