Jak bezpieczne są rosyjskie linie

Airbus 321 Metrojetu miał 18 lat. Jeśli był odpowiednio serwisowany, można go uznać na maszynę w „średnim” wieku, która spokojnie mogła latać jeszcze kilka lat.

Aktualizacja: 01.11.2015 07:14 Publikacja: 31.10.2015 15:04

Jak bezpieczne są rosyjskie linie

Foto: 123rf.com

W swoim ostatnim rejsie z Szarm el-Szejk samolot był załadowany do granic możliwości 217 pasażerów, to o 32 osoby więcej, niż ten typ maszyny ma w swojej specyfikacji. Tyle, że linie czarterowe zazwyczaj ustawiają fotele bardzo ciasno, aby zmieścić podczas rejsu jak najwięcej pasażerów. Podobno jednak „podobno", bo nadal przyczyna katastrofy nie są znane, piloci tej akurat maszyny kilkakrotnie zgłaszali usterki na lotnisku Szarm el- Szejk — podała rosyjska agencja TASS.

W Moskwie Władimir Gutieniew, deputowany z komisji transportu w Dumie powiedział, że będzie wnioskował o obowiązek wycofywania z eksploatacji samolotów starszych, niż 15 lat. Maszyna Metrojetu była jednak intensywnie eksploatowana. Wcześniej latała dla libańskiej linii Middle East Airlines, tureckich Onur Air, saudyjskiej Saudii oraz syryjskich Cham Wings. Sama linia rozpoczynała działalność 22 lata temu jako Kogalymavia, latała po Rosji, potem przekształciła się w Metrojet i operowała głównie z Tallinna i St Petersburga oraz Moskwy do Szarm el-Szejk i Hurghady. Miała 10 samolotów: 2 Airbusy 320, 6 Airbusów 321 i 2 Bombardiery.

Na swoim koncie Metrojet miał jeden wypadek, 4 lata temu — kiedy na pasie startowym w Surgucie jej Tu 154 zapalił się. Udało się wówczas ewakuować większość pasażerów, zanim ogień doszedł do zbiorników paliwa. Zginęły wtedy 3 osoby a 41 zostało rannych.

20 katastrof w 20 lat

W ostatnich 20 latach w Rosji było 20 katastrof lotniczych w których straciło życie 1330 osób. Jak wynika z danych IOSA, międzynarodowej agencji zajmującej się audytem operacji lotniczych w rosyjskich liniach jeden wypadek śmiertelny przypada raz na 1,2 mln lotów, podczas gdy średnia światowa wynosi 1 przypadek śmiertelny na 4,7 miliona, a najczęściej dochodzi do katastrof jeszcze na płycie lotniska, bądź wkrótce po starcie.

Dla przypomnienia niewiele ponad rok temu na lotnisku Wnukowo w Moskwie zginął prezes francuskiego koncernu naftowego Total, Christophe de Margerie. Jego prywatny odrzutowiec zderzył się z pługiem śnieżnym. Początkowo o wypadek obwiniano operatora pługa, którego jednak przecież ktoś wysłał do odśnieżania. Dodatkowo jeszcze okazało się, że w wieży kontroli lotów była na dyżurze jedynie niedouczona praktykantka. Którą też tam ktoś samą zostawił.

Żaden z rosyjskich przewoźników nie znajduje się na „czarnej liście lotniczej" Unii Europejskiej. Ale to w tym kraju częściej, niż w Afryce dochodzi do wypadków w transporcie powietrznym.

Nasiliły się one po rozpadzie Związku Radzieckiego.

Dopiero tak naprawdę po katastrofie prywatnego samolotu prezesa Totala rosyjska Rosawiacja na poważnie zabrała się za systemy bezpieczeństwa. Byłoby zapewne inaczej, gdyby de Margerie nie był przyjacielem Władimira Putina, jednym z niewielu zachodnich biznesmenów, który nie widział problemów we współpracy z Rosją po aneksji Krymu. Nie mówiąc już o tym, że to właśnie z Wnukowa, czyli lotniska na którym zginął de Margerie, lata sam Putin. Wtedy także Międzynarodowe Stowarzyszenie Przewoźników Powietrznych IATA informowało o szybkim pogorszeniu się warunków w rosyjskim transporcie lotniczym, a Rosja w rankingu bezpieczeństwa znalazła się na samym końcu, przed kilkoma krajami afrykańskimi.

Najczęściej przyczyną wypadków jest spożywanie alkoholu przez pilotów, ale przede wszystkim obsługę naziemną. Piloci Aerofłotu wyspecjalizowali się nawet w liczeniu pijanych kierowców pojazdów poruszających się po płycie lotniska. Ale i w samym Aerofłocie zdarzały się przypadki, kiedy załogom wykrywano alkohol we krwi i zakazywano startów. W 2008 roku doszło do katastrofy samolotu należącego do przewoźnika, zginęło wtedy 88 osób, a podczas analiz okazało się, że załoga była pijana.

Pijaństwo i brawura

W 2011 roku pijany nawigator doprowadził do katastrofy w Pietrozawodsku, kiedy źle naprowadził mało doświadczonego pilota, zginęło wówczas 47 osób. W 2012 roku dwóch napitych pilotów doprowadziło do katastrofy An-28 na Kamczatce. Jako przyczyny katastrof lotniczych w Rosji podawane są również słabe regulacje ruchu lotniczego i niewystarczające wyszkolenie mechaników, załóg i obsługi naziemnej. Np po wypadku Boeinga Tatarstan Airlines pod Kazaniem niespełna 2 lata temu, okazało się, że system umożliwiał wydawanie licencji centrom szkoleniowym, które nie miały kwalifikacji do kształcenia pilotów, nie mówiąc, że licencję pilota po prostu można było sobie kupić.

- Takie wypadki będą się nadal zdarzały, bo nigdy wcześniej nikt nie wprowadził zmian systemowych - uważa Andriej Litwinow, pilot Aerofłotu. - Jeśli nie dojdzie do głębokich zmian, będziemy mieli pługi na pasach startowych, fatalne warunki na lotniskach, zmęczonych lub niewykształconych pilotów, kiepskich bo źle opłacanych techników. Przyczyny można wyliczać bez końca - mówił po katastrofie samolotu de Margerie.

Rzeczywiście od tego czasu władze wzięły się za lotnictwo. Certyfikaty na latanie utraciło kilkanaście linii. Jako ostatnia 26 października Transaero, która po utraceniu płynności miała latać jeszcze do połowy grudnia. Jednakże audytorzy stwierdzili, że w tak trudnej sytuacji finansowej linia nie jest w stanie zapewnić bezpieczeństwa operacji i certyfikat cofnęli.

Przy tym rosyjskie lotnictwo nie jest duże. Rocznie wszystkie linie operujące w tym kraju sprzedają 75 mln biletów lotniczych, dla porównania w USA, które są krajem znacznie mniejszym (powierzchnia USA, to ponad 9 mln km 2, Rosji — 17 mln) jest to miliard. I nadal w Rosji funkcjonuje dużo niewielkich linii lotniczych, najczęściej zadłużonych, więc oszczędzających na wszystkim.

Transport
Boom na rynku rowerów. Coraz większą popularnością cieszą się elektryczne
Transport
Prezes Lufthansy pod specjalnym nadzorem
Transport
Ukraińcy polecą dla Wizz Aira
Transport
Airbus produkuje coraz więcej, w Boeingu nadal problemy
Transport
Kraków: podróżny hub dla Ukraińców. Cenią wygodę, czystość i urodę miasta