Informuje, że najlepiej będzie, jeśli za ten przewóz jednak się zapłaci. Ryanair posiada jeden z większych limitów wagowych bagażu, który pozwala wziąć pasażerom na pokład. Jest to jedna torba o wadze 10 kg oraz dodatkowo jeszcze mały bagaż podręczny, czyli torebkę, laptop, bądź zakupy ze sklepów wolnocłowych. Czyli łącznie może to być nawet 12 kg. Taki limit mają również francuskie linie Air France (bardzo rygorystycznie sprawdzany). LOT i Lufthansa zezwalają na 8 kg. Niektóre inne linie ograniczyły wagę jedynie do 7 kg.
- Niestety w ostatnim czasie zasady te były nagminnie łamane, co skutkowało opóźnieniami lotów w samym szczycie sezonu - napisał Ryanair w komunikacie prasowym.
Linia informuje jednocześnie, że w sytuacji gdy jej rejsy są wypełnione praktycznie do ostatniego miejsca (97 proc.) na pokładzie robi się również ciasno. I miejsca na bagaż nie ma.
W tej sytuacji z tak hojnej oferty bagażowej można więc korzystać tylko teoretycznie, ponieważ linia gwarantuje, że na pokładzie zmieści się jedynie 90 sztuk. Pozostałe torby podręczne mogą zostać bezpłatnie przewiezione w luku bagażowym. Z tym, że ich wymiary nie mogą przekraczać 55x40x20 cm, a waga — 10 kg, zaś torby muszą się mieścić do "boksów" ustawionych przy wyjściach do samolotów. Jeśli bagaż podręczny waży więcej, lub nie mieści się w boksie, w drodze wyjątku może zostać załadowany do luku za opłatą 50 euro.
Co linia radzi? Zapłacić 5 euro za pierwszeństwo wejścia na pokład. To gwarantuje, że polecimy z bagażem na pokładzie. Czyli bezpłatne robi się płatne.