Linie lotnicze nie przetrwają bez pomocy

Niemiecka Lufthansa uziemiła 95 proc. floty. LOT, podobnie jak inni narodowi przewoźnicy, lata dzięki kroplówce, jaką są rejsy repatriacyjne.

Aktualizacja: 30.03.2020 07:42 Publikacja: 29.03.2020 21:00

Linie lotnicze nie przetrwają bez pomocy

Foto: AFP

Do 5 kwietnia, kiedy ma zostać wykonany ostatni rejs, LOT przewiezie ok. 45 tysięcy pasażerów w akcji #LOTdoDomu. Wykona w tym czasie 400 rejsów, wykorzystując 44 samoloty, czyli większość swojej floty. W „normalnych" czasach linia przewiozłaby w tym czasie przynajmniej milion osób. Pasażerami LOT-u teraz są nie tylko Polacy. Przewoźnik na mocy porozumienia amerykańskiego Departamentu Stanu i polskiego MSZ zawiózł do USA Amerykanów. Część z nich miała już bilety powrotne na rejsy LOT-u, część je kupiła. Na mocy porozumień z ambasadami LOT wykonał takie rejsy również m.in. do Delhi i Baku.

Kryzys wywołany epidemią koronawirusa będzie kosztował europejskie linie lotnicze 76 mld dolarów, wyliczył Brian Pearce, główny ekonomista Międzynarodowego Zrzeszenia Przewoźników Powietrznych (IATA).

Czytaj także: Alexandre de Juniac: Okno dla rządów się zamyka

Bez zwrotów dla pasażerów

Za tą stratą idzie kolejna – z europejskiego rynku może zniknąć 5,6 miliona miejsc pracy związanych z branżą lotniczą. A gospodarka europejska straci 378 mld dolarów ze swojego PKB. Najbardziej ucierpi Hiszpania, która żyje z lotnictwa i lotniczej turystyki. W Polsce – według najnowszych, ale jeszcze nie finalnych danych IATA i Centre for Aviation – łącznie ma to być 182 tys. miejsc pracy (bezpośrednio w lotnictwie jest w kraju 137 tys. zatrudnionych).

Czytaj także: Sytuacja na lotniskach to nie kryzys, to apokalipsa

Według Briana Pearce'a w tym roku w Europie pasażerów będzie o połowę mniej. Najgłębszy spadek jest prognozowany w Wielkiej Brytanii (-113,5 mln), Hiszpanii (o 93,7 mln), Niemczech (-84,4 mln) oraz we Włoszech (-67,7 mln). Ucierpią potężnie także Turcja, która ma mocno rozwiniętą branżę turystyczną oraz Rosja, gdzie ze względu na duże odległości transport lotniczy jest bardzo popularny.

– Niektóre rządy szybko zrozumiały, jakie znaczenie dla gospodarki ich krajów ma transport lotniczy, i pospieszyły z pomocą. Lotnictwo wsparły Norwegia, Finlandia, Szwecja, Hiszpania oraz Włochy. Ale i pozostałe kraje muszą zrobić to szybko, bo nie będzie czego ratować – podkreśla Rafael Schvartzman, wiceprezes IATA. Jego zdaniem na tę pomoc powinny złożyć się bezpośrednie wsparcie finansowe, gwarancje kredytowe oraz ulgi podatkowe.

– Miejsce pracy w europejskim lotnictwie generuje 24 miejsca w innych branżach. Dlatego wsparcie jest w tej chwili niezbędne – podkreśla Rafael Schvartzman.

Aby tak się stało, zdaniem Schvartzmana trzeba natychmiast zmodyfikować obowiązywanie regulacji EU261 nakazującej przewoźnikom wypłatę odszkodowań w przypadku odwołanych/opóźnionych lotów. Pasażerowie zamiast bezpośredniego zwrotu pieniędzy powinni otrzymywać vouchery na wykupienie biletów w przyszłości. Ryanair w kwietniu w ogóle latać nie będzie. Wcześniej podobne decyzję podjęły LOT, Brussels Airlines i Austrian Airlines. Rejsy pasażerskie LOT-u są zawieszone do 11 kwietnia. – Dzisiaj wszyscy w tej branży są pod ogromną presją. Muszą być w gotowości, a to kosztuje ogromne pieniądze. Dlatego państwa członkowskie muszą mieć prawo do wsparcia tego sektora. Także Bruksela musi pomóc – uważa Jacek Krawczyk, ekspert lotniczy, przewodniczący Europejskiego Komitetu Ekonomiczno-Społecznego. A kwoty, jakie linie musiałyby zwrócić pasażerom, są ogromne. W przypadku Lufthansy byłoby to 3,5 mld euro, British Airways – 3 mld funtów, Air France – 770 mln euro, a Ryanair – 760 mln – wyliczyli analitycy Citi.

Odrobina optymizmu

Rafael Schvartzman zwraca też uwagę na konieczne ułatwienia dla rejsów cargo, w tym uproszczenia w kontroli dokumentów i wyłączenie załóg z obowiązku 14-dniowej kwarantanny. IATA domaga się również zniesienia opłat przelotowych oraz opłat lotniskowych.

Tyle że i lotniska są w bardzo trudnej sytuacji. W Europie zamykają się kolejne porty lotnicze, bo nie ma na nich ruchu. W Polsce stanął Lublin, inne przyjmują jedynie rejsy cargo, we Francji zamknięto Orly, w Londynie – City, a Birmingham zostało zmienione w kostnicę.

Ale są i pierwsze oznaki przywracające odrobinę optymizmu. W ostatnią sobotę holenderski KLM wystartował z bardzo okrojoną (o 90 proc.) siatką rejsów, które nie są wykupione przez rząd bądź Unię Europejską. Na początek linia przywróciła 57 kierunków – 25 międzynarodowych i 37 europejskich – jak informuje przewoźnik, popyt na takie podróże jest „zadowalający". KLM na razie do Warszawy, Krakowa i Gdańska nie powrócił, ponieważ polskie granice są zamknięte przynajmniej do 11 kwietnia.

Do 5 kwietnia, kiedy ma zostać wykonany ostatni rejs, LOT przewiezie ok. 45 tysięcy pasażerów w akcji #LOTdoDomu. Wykona w tym czasie 400 rejsów, wykorzystując 44 samoloty, czyli większość swojej floty. W „normalnych" czasach linia przewiozłaby w tym czasie przynajmniej milion osób. Pasażerami LOT-u teraz są nie tylko Polacy. Przewoźnik na mocy porozumienia amerykańskiego Departamentu Stanu i polskiego MSZ zawiózł do USA Amerykanów. Część z nich miała już bilety powrotne na rejsy LOT-u, część je kupiła. Na mocy porozumień z ambasadami LOT wykonał takie rejsy również m.in. do Delhi i Baku.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Transport
Chiny potajemnie remontują rosyjski statek przewożący broń z Korei Północnej
Transport
Cywilna produkcja ciągnie Boeinga w dół
Transport
PKP Cargo ma nowy tymczasowy zarząd
Transport
Prezes PKP Cargo stracił stanowisko. Jest decyzja rady nadzorczej
Transport
Airbus Aerofłotu zablokował lotnisko w Tajlandii. Rosji brakuje części do samolotów