— Z całą mocą muszę podkreślić, że nie zamierzamy wprowadzać trwałego cięcia zatrudnienia i nasze obecne działania są przejściowe — powiedział prezes SAS, Rickard Gustafson. Zmniejszenie zatrudnienia ma dotyczyć pracowników wszystkich działów przewoźnika, ale zgodnie z regulacjami obowiązującymi w każdym z trzech krajów, które mają udziały w SAS.

Ważny jest także zdrowy rozsądek.

W „Rzeczpospolitej” otworzyliśmy dostęp do treści dotyczących koronawirusa.

Czytaj więcej www.rp.pl/koronawirus

SAS od dzisiaj potężnie ogranicza siatkę. Czasowo zamierza zostawić tylko te połączenia, które pozwolą Szwedom, Norwegom i Duńczykom wrócić do domu. Gustafson potwierdził, że linia jest w stanie zorganizować każdy rejs, jeśli któryś z trzech rządów potrzebowałby transportu dla osób, które utknęły gdzieś zagranicą. —Jesteśmy w pełnej gotowości, aby przywieźć do domu obywateli naszych krajów i utrzymać niezbędną infrastrukturę transportową —mówił prezes SAS. Rząd w Sztokholmie już zwrócił się do wszystkich Szwedów, aby zrezygnowali z podróżowania i wychodzili z domu, kiedy jest to absolutnie konieczne. Ta rekomendacja obowiązuje do 14 kwietnia.

W ten sposób SAS dołączył co codziennie powiększającej się listy przewoźników lotniczych, którzy w mniejszym, bądź większym stopniu uziemiają swoje floty. Od niedzieli, 15 marca przynajmniej przez 10 dni nie będą latały samoloty LOT-u, z wyjątkiem przewozów czarterowych z Polakami, którzy utknęli zagranicą. Od poniedziałku, 16 marca połączenia wstrzymuje El Al. Lufthansa uziemiła już ponad 70 proc. floty i szuka wsparcia państwa, Air France KLM ograniczyły siatkę o połowę i zapowiadają zwolnienia – po 2 tys. pracowników w każdej z obu linii. Od jutra, 17 marca wszystkie rejsu uziemia AirBaltic, a Finnair utrzymuje już jedynie ograniczoną siatkę europejską.