O jego decyzji, podjętej - jak podano - z powodów osobistych, pracownicy linii dowiedzieli się w ostatni piątek. Z kolei jak informuje kenijski „Daily Nation”— przyczyną miał być bunt kluczowych menedżerów firmy, którzy zostali odsunięci przez Mikosza od podejmowania ważnych decyzji. Protestowali oni również przeciwko rosnącej roli w zarządzaniu przewoźnikiem grupy polskich współpracowników Mikosza. Sam Mikosz wielokrotnie narzekał na nieustanną ingerencję rządu w to, co robił w firmie.
Sebastian Mikosz zaczął kierować kenijską linią, kiedy była w trakcie restrukturyzacji, na której zyskały banki, firmy leasingowe, ale nie sam przewoźnik, którego problemy finansowe jeszcze się nasiliły. Sam Mikosz jednak nie ukrywał, że nie miał innego wyjścia w sytuacji, kiedy każda z jego decyzji była sabotowana przez zbuntowanych członków zarządu. Mikosz miał poparcie połowy rady nadzorczej, a w ostatecznym głosowaniu na odejście prezesa wyraził zgodę jej przewodniczący, Michael Joseph, który wcześniej nie wspierał polskiego menedżera w jego wysiłkach centralizowania władzy w Kenya Airways.
Ostatecznie więc w Kenii będzie pracował tylko do końca 2019 roku, a jako powód skrócenia kontraktu Sebastian Mikosz podał powody osobiste, a decyzję — jak zapewnił pracowników — podjął po rozmowach z rodziną. Wiadomo jednak, że pierwszy Polak, któremu zaproponowano kierowanie afrykańskim przewoźnikiem nie poniósł w Kenii porażki — i tak jest jego decyzja oceniana przez miejscowe media. W czasie jego kadencji gwałtownie wzrosła liczba przewiezionych pasażerów, a zadłużenie linii zmniejszyło się wielokrotnie. W 2018 roku, pierwszym pełnym okresie rozliczeniowym, kiedy Mikosz kierował tą linią, liczba przewiezionych pasażerów wyniosła 4,46 mln, a zadłużenie spadło z 26 do 6 mld dol. W strategii Kenya Airways był zapisany powrót do zysków w 2022 roku, ale wszystko wskazywało, że stanie się to szybciej.
Rada nadzorcza natychmiast rozpoczęła poszukiwania jego następcy. Linie kenijskie są w 48,9 proc. własnością państwa, które zwiększyło swój udział po tym, jak w 2016 roku przewoźnik został oddłużony. W jego wyniku udziały inwestorów strategicznych – Air France i KLM zmalały tak, że europejski holding stał się inwestorem mniejszościowym.
Analizując powody decyzji Mikosza „Daily Nation” pisze o stylu zarządzania polskiego menedżera, który nie pozwalał, aby jego decyzje były poddawane jakimkolwiek dyskusjom w zarządzie i kategorycznie odcinał się od polityki, a dodatkowo miał nieustanny konflikt ze związkami zawodowymi. „To nie jest kapitan, który jest zdecydowany zatonąć razem ze statkiem i woli zdecydowanie z niego wyskoczyć w odpowiednim momencie”- pisze kenijski dziennik, który jednocześnie przypomina, że tuż przed przyjściem Mikosza linia była już bliska uziemienia.