Rozmowa z Krzysztofem Majem, dyrektorem generalnym Europejskiej Stolicy Kultury Wrocław 2016

Z Krzysztofem Majem, dyrektorem generalnym Europejskiej Stolicy Kultury Wrocław 2016, rozmawia Jeremi Jędrzejkowski

Publikacja: 16.10.2016 12:51

Rozmowa z Krzysztofem Majem, dyrektorem generalnym Europejskiej Stolicy Kultury Wrocław 2016

Foto: materiały prasowe

Wrocław postawił sobie cele kulturalne, wizerunkowe i ekonomiczne. Minęły trzy kwartały, czyli według greckiego złotego podziału mija punkt kulminacyjny. Pozwala to na pierwsze podsumowania. Zakładaliście istotny wzrost liczby turystów. Jest tak, jak się spodziewaliście?

 

Krzysztof Maj: Nieskromnie powiem, że liczby przebiły nasze oczekiwania. Nie spodziewaliśmy się sytuacji, w której we Wrocławiu będą problemy ze znalezieniem noclegu, kiedy trzeba będzie szukać hotelu 30 km od miasta – takie były rekomendacje serwisu Booking.com. Ale to bardzo cieszy, bo też to spowodowało, że Rynek każdego dnia żyje, pracuje. A przy okazji życie mieszkańców przeniosło się w okoliczne uliczki, na osiedla i to był też jeden z naszych celów – żeby poruszyć inne części miasta. Bardzo mocno funkcjonuje centrum, Hala Stulecia i okolice, z zoo, Pergolą, ogrodem japońskim, ale też parki ESK rozsiane po całym mieście.

 

Po I półroczu mieliście aż 2 mln odwiedzających. Patrząc proporcjonalnie, III kwartał przyniósł kolejny milion?

 

Myślę, że więcej. Zazwyczaj wakacje we Wrocławiu nie były aż tak wypełnione imprezami atrakcyjnymi turystycznie, a w tym roku ze względu na ESK było mnóstwo większych i mniejszych wydarzeń. Ale nawet jeśli by ich nie było to i tak Wrocław po prostu tętnił życiem. Były sytuacje, że nie można było zarezerwować hotelu, hostelu, jakiegokolwiek noclegu w mieście, więc gości w III kwartale było na pewno więcej niż milion. To na pewno rekordowy rok, jeśli chodzi o wakacyjne przyjazdy.

 

Przyciągając turystów chcieliście pokazać miasto jako fajne miejsce do spędzania czasu nie tylko w czasie imprez związanych z ESK. Czy macie sygnały, że ludzie zamierzają wrócić?

 

To się nam chyba najbardziej udało, bo najwięcej mamy dziś wzmianek o Wrocławiu w mediach niemieckich, austriackich, francuskich, hiszpańskich, włoskich. A turyści, goście uczestniczący w wydarzeniach kulturalnych mówią, że na pewno będą rekomendować innym Wrocław jako miejsce do odwiedzenia i to nie tylko w tym roku. Także dlatego, że Wrocław ma szczególny klimat, atrakcyjny także po 2016 roku.

 

Wśród ważnych celów biznesowych było wciągnięcie prywatnych firm do wspierania inicjatyw kulturalnych.

 

To jedyna rzecz, która nie wyszła nam w takiej skali, jak zakładaliśmy. Nad tym musimy popracować w kolejnych latach. Myślę, że udało się mniej więcej w połowie. Ale ta połowa jest bardzo dobrej jakości. Mamy kilku, sponsorów, partnerów, z którymi realizujemy projekty kulturalne.

 

Czego zabrakło?

 

Być może za mało tłumaczyliśmy, że nie szukamy sponsorów, ale partnerów. A być może biznes w Polsce jeszcze dojrzewa do współpracy w dziedzinie kultury. Takie pierwsze kontakty pewnie kończą się myśleniem: „znowu przychodzą po jakieś pieniądze”, bo szukają sponsoringu. A my postawiliśmy na coś innego, na współpracę. I to w części się udało. Współpracujemy z deweloperami, z bankami, z kilkoma innymi firmami. Z różnych projektów dobrze we współpracy z biznesem wypadł nam wolontariat pracowniczy. Uczestniczy w nim wiele wrocławskich firm, zwłaszcza zatrudniających obcokrajowców. Wkład wolontariuszy spoza Wrocławia czy spoza Polski jest bardzo wartościowy także dlatego, że mówią nam, co i w jaki sposób powinniśmy pokazać innym. Dla nas na miejscu pewne rzeczy są oczywiste, a oni dzięki spojrzeniu z zewnątrz wskazują: to zróbcie tak, to inaczej. I to jest dla nas ogromna wartość.

 

Innym z celów ekonomicznych miał być – oczywiście mając na uwadze kulturalny charakter imprez – taki „zwrot z inwestycji” 300 mln zł ze strony miasta, województwa i Ministerstwa Kultury. Jak te pieniądze zapracowały?

 

Jak wspominałem, od połowy maja mamy pełne hotele, restauracje. Sprzedają się bilety na spektakle, koncerty, ludzie odwiedzają muzea. Muszę wspomnieć o afrykarium w ZOO i jego sukcesie. Jak zauważył dyrektor ZOO, ESK i afrykarium wzajemnie się wspierają i widać tego efekty. Tylko w sierpniu afrykarium odwiedziło 360 tys. osób. Myślę więc, że na wymiar ekonomiczny ESK trzeba patrzyć szerzej, w kompleksowych ujęciu Wrocławia, jako na dopełnienie oferty miasta, kolejną zachętę, że warto miasto odwiedzić.

 

Jak to wypada przy przeliczeniu na pieniądze, które musielibyście przeznaczyć na promocję?

 

Mamy prosty przelicznik promocji i marketingu. Gdybyśmy komercyjnie chcieli kupić wzmianki o Wrocławiu w zagranicznych mediach, to tylko za I półrocze musielibyśmy wydać ok. 15 mln euro. Z marketingowego punktu widzenia 6 mln już nam się zwróciło. Nie mamy jeszcze statystyk, jak bardzo to się opłacało przemysłowi turystycznemu we Wrocławiu – pierwsze podsumowania będą pewnie w okolicach lutego-marca przyszłego roku – ale jeśli się spyta taksówkarzy, jeśli się wyjdzie na Rynek, to się czuje, że po prostu w mieście kipi.

 

Mówił pan o I półroczu. Rokowania na resztę roku takie same, lepsze?

 

Po wakacjach są znacznie lepsze. Myślę, że wszyscy czekają na razie na jesień, która będzie mocna teatralnie, która koncentruje się mocno na fotografii.

 

A jakie wydarzenia poleca pan szczególnie?

 

To rozpoczęta właśnie Olimpiada Teatralna, największy festiwal teatralny na świecie (14.10-13.11). To w grudniu (10.12) Europejskie Nagrody Filmowe – europejskie Oscary w tym roku będą wręczane we Wrocławiu! No i uroczyste zakończenie, weekend zamknięcia ESK 17-18 grudnia. Zanim oddamy tytuł do duńskiego Aarhus i cypryjskiego Pafos będzie mnóstwo atrakcji. M.in. jarmark świąteczny na Rynku czy ceremonia zakończenia w Hali Stulecia. Doświadczenia ESK spowodowały, że prezydent Dutkiewicz zdecydował, by tegoroczny Sylwester był „po wrocławsku” w oparciu o naszych artystów. Takim akcentem wejdziemy w 2017 r. Zapraszamy do Wrocławia!

Wrocław postawił sobie cele kulturalne, wizerunkowe i ekonomiczne. Minęły trzy kwartały, czyli według greckiego złotego podziału mija punkt kulminacyjny. Pozwala to na pierwsze podsumowania. Zakładaliście istotny wzrost liczby turystów. Jest tak, jak się spodziewaliście?

Krzysztof Maj: Nieskromnie powiem, że liczby przebiły nasze oczekiwania. Nie spodziewaliśmy się sytuacji, w której we Wrocławiu będą problemy ze znalezieniem noclegu, kiedy trzeba będzie szukać hotelu 30 km od miasta – takie były rekomendacje serwisu Booking.com. Ale to bardzo cieszy, bo też to spowodowało, że Rynek każdego dnia żyje, pracuje. A przy okazji życie mieszkańców przeniosło się w okoliczne uliczki, na osiedla i to był też jeden z naszych celów – żeby poruszyć inne części miasta. Bardzo mocno funkcjonuje centrum, Hala Stulecia i okolice, z zoo, Pergolą, ogrodem japońskim, ale też parki ESK rozsiane po całym mieście.

Pozostało 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kultura
Muzeum Narodowe w Krakowie otwiera jutro wystawę „Złote runo – sztuka Gruzji”
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Kultura
Muzeum Historii Polski: Pokaz skarbów z Villa Regia - rezydencji Władysława IV
Architektura
W Krakowie rozpoczęło się 8. Międzynarodowe Biennale Architektury Wnętrz
radio
Lech Janerka zaśpiewa w odzyskanej Trójce na 62-lecie programu
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Kultura
Zmarł Leszek Długosz