Ile demokracji w Sejmie

Po objęciu władzy PiS wycofuje się z części dawnych postulatów.

Aktualizacja: 08.12.2015 05:29 Publikacja: 07.12.2015 20:00

Szef Klubu PiS Ryszard Terlecki (z lewej) mówi, że pakiet demokratyczny nie może utrudniać życia rzą

Szef Klubu PiS Ryszard Terlecki (z lewej) mówi, że pakiet demokratyczny nie może utrudniać życia rządowi

Foto: Fotorzepa/Jerzy Dudek

Zgodnie z zapowiedziami PiS wniósł do Sejmu tzw. pakiet demokratyczny, czyli zmiany w regulaminie Sejmu, które w teorii mają służyć umocnieniu roli opozycji. PiS dwukrotnie proponowało takie zmiany w poprzedniej kadencji, gdy rządziła PO. Wówczas pakiet nie został wprowadzony w życie.

Tym razem jednak na pewno zostanie uchwalony, jako że PiS ma w parlamencie większość. Tyle że po zdobyciu władzy PiS swą pierwotną wersję pakietu mocno przykroił. „Rzeczpospolita" porównała oba dokumenty – sprawdziliśmy, czego od władzy domagał się PiS, gdy było opozycją, i czego opozycji dać nie chce, gdy samo objęło władzę.

Zaletą pakietu PiS w obu jego wersjach jest to, że likwiduje tzw. zamrażarkę. W ten sposób nazywane są uprawnienia marszałka Sejmu, który może zablokować trafiające do niego projekty ustaw autorstwa opozycji. W pierwszej wersji pakietu – wniesionej do Sejmu w 2014 r. – PiS zaproponowało, aby projektów nie można było „zamrażać" na dłużej niż pół roku. W obecnej wersji pakietu proponuje krótszy okres – cztery miesiące.

Kolejną pozytywną zmianą jest wprowadzenie zasady, że projekty obywatelskie – pod którymi podpisało się co najmniej 100 tys. Polaków – muszą zostać rozpatrzone przez Sejm. Platforma bez prac merytorycznych odrzuciła kilka takich głośnych projektów, w tym dotyczących rozpisania referendów w sprawie wieku emerytalnego oraz sześciolatków, a także ustawę całkowicie zakazującą aborcji.

Ale PiS kilka swych dawnych postulatów z pakietu usunął. Chodzi np. o wysłuchania publiczne, czyli otwarte debaty z obywatelami, których będzie dotyczyć przygotowywane prawo. Pierwotnie PiS domagało się, by wysłuchanie dotyczące kontrowersyjnych projektów mogła zarządzać komisja, która je rozpatruje. Miało wystarczyć poparcie 1/3 członków komisji – wówczas mogłaby je zorganizować opozycja. W nowym projekcie rozdział dotyczący wysłuchania został po prostu usunięty.

Podobnie PiS zrobiło z ustawami podatkowymi. W wersji złożonej za rządów Platformy PiS domagało się, by opozycja miała więcej do powiedzenia w kwestii podatków. W obecnej wersji pakietu, złożonej po przejęciu przez PiS władzy, nie ma już na ten temat ani słowa. Wszak – wedle zapowiedzi polityków PiS – obecny Sejm będzie zmieniał system podatkowy, choćby poprzez wprowadzenie podatku na służbę zdrowia czy też media publiczne.

– Krytykowaliście PO, że odrzuciła wasz pakiet demokratyczny. Dlaczego sami tak znacząco przycięliście go po dojściu do władzy? – pytamy szefa Klubu PiS.

– Inna była sytuacja, gdy byliśmy w opozycji, a inna, gdy rządzimy. Nie możemy utrudniać rządowi życia – przyznaje wprost Ryszard Terlecki.

– A co zrobicie, jeśli któraś z partii opozycyjnych wniesie wasz oryginalny pakiet demokratyczny jako własny projekt?

– Rzeczywiście, pojawił się taki pomysł. Zresztą braliśmy to pod uwagę. Jesteśmy gotowi na negocjacje. Nasz obecny projekt nie jest wersją ostateczną.

Pakiet demokratyczny zmienia też zasady prowadzenia politycznego sporu w parlamencie. W obu wersjach projektu PiS zaproponował zasadę, że po uchwaleniu wotum zaufania dla Rady Ministrów wszystkie sejmowe kluby muszą na piśmie zadeklarować, czy popierają rząd czy pozostają w opozycji. Te deklaracje są punktem wyjścia rozstrzygnięć prawnych. Otóż w pierwszej wersji projektu każdy klub miał zyskać prawo uzupełnienia porządku dziennego posiedzenia Sejmu o jeden punkt. W drugiej opozycja już nie ma tak różowo – musi się porozumieć albo pokłócić, bo będzie miała prawo do zgłoszenia tylko jednego projektu.

Podobne ograniczenia dotyczą sztandarowego pomysłu PiS: pytań do premiera. Jako opozycja PiS proponowało, aby szef rządu oraz ministrowie na każdym posiedzeniu Sejmu – czyli średnio co dwa tygodnie – odpowiadali na bieżące pytania klubów opozycyjnych. Teraz chce na pytania odpowiadać jedynie raz w miesiącu.

PiS wycofało się także z pomysłu, by opozycja miała dostęp do informacji dotyczących relacji z UE. Kiedyś politycy PiS chcieli dostawać od rządu dokumenty dotyczące prac Rady Europejskiej (szefów państw UE) wraz z informacją o polskich stanowiskach negocjacyjnych. Teraz sami takich informacji dawać nie chcą – wykreślili ten zapis z pakietu demokratycznego.

Kraj
Śląskie samorządy poważnie wzięły się do walki ze smogiem
Kraj
Afera GetBack. Co wiemy po sześciu latach śledztwa?
śledztwo
Ofiar Pegasusa na razie nie ma. Prokuratura Krajowa dopiero ustala, czy i kto był inwigilowany
Kraj
Posłowie napiszą nową definicję drzewa. Wskazują na jeden brak w dotychczasowym znaczeniu
Kraj
Zagramy z Walią w koszulkach z nieprawidłowym godłem. Orła wzięto z Wikipedii