Polowania wciąż będą legalne

Według resortu środowiska i związku myśliwych polujący mogą zignorować niewykonanie wyroku TK.

Aktualizacja: 07.02.2016 19:18 Publikacja: 07.02.2016 18:07

Resort ministra Jana Szyszki w lakonicznym komunikacie informuje, że polować można

Resort ministra Jana Szyszki w lakonicznym komunikacie informuje, że polować można

Foto: Fotorzepa, Marian Zubrzycki

24 stycznia w miejscowości Oblasy pod Puławami odbyło się polowanie zbiorowe. Z informacji zamieszczonej na stronie lokalnego koła łowieckiego wynika, że „linię myśliwych przecięła wataha 18 dzików". Udało się im „pozyskać dwa z nich", poza tym ustrzelono lisa. Z martwymi zwierzętami na śniegu myśliwi zapozowali do zdjęć.

Rzeczniczka PZŁ Diana Piotrowska informuje, że podobne polowania odbywają się w całym kraju.

Problem w tym, że 22 stycznia myśliwi mieli zawiesić strzelby na kołku. Tak wynikało z wcześniejszych wypowiedzi przedstawicieli PZŁ. – Jeśli nic się nie zmieni, w styczniu myśliwi mogą stracić w Polsce prawo do polowania. Oczywiście, prawnicy mają różne poglądy w tej dziedzinie, jednak ten przeważa – alarmował we wrześniu Marek Matysek, poprzedni rzecznik PZŁ.

Powodem jest niewykonanie przez Sejm wyroku Trybunału Konstytucyjnego w kwestii prawa łowieckiego. Właściciele nieruchomości nie muszą być pytani o zgodę przy włączaniu ich własności do obwodu łowieckiego. W lipcu 2014 r. trybunał uznał, że nie chroni to prawa własności. Dał posłom 18 miesięcy na zmianę przepisów.

W ubiegłej kadencji Sejmu ruszyły więc prace nad prawem łowieckim. Swoje postulaty starały się przy okazji przeforsować organizacje ekologiczne. Domagały się zaprzestania używania przez myśliwych ołowianej amunicji i zakazu udziału dzieci w polowaniach.

Na takie zmiany nie godziła się podkomisja, której większość członków stanowili posłowie polujący. Dążyła za to do wzmocnienia roli PZŁ. Tego z kolei nie akceptował Klub PO.

– Myśliwych w podkomisji zgubił zbyt duży apetyt – mówi poseł PO Paweł Suski, tłumacząc, dlaczego nie udało się zakończyć prac.

To wtedy Marek Matysek straszył konsekwencjami nieprzyjęcia nowego prawa. Podobną opinię podczas przedostatniego posiedzenia Sejmu tamtej kadencji wygłosił Stanisław Wziątek, poseł SLD i członek PZŁ. – Na początku przyszłego roku znajdziemy się w sytuacji, że nie będzie można realizować zadań państwa związanych z wykonywaniem polowań – alarmował.

Dlaczego tamte interpretacje są już nieaktualne? Zdaniem nowej rzeczniczki PZŁ wypowiedzi jej poprzednika nie wyrażały stanowiska związku. – PZŁ zasięgnął opinii konstytucjonalistów, z których wynika, że polowania wciąż będą legalne – mówi Diana Piotrowska.

Z opinii konstytucjonalistów, które związek rozpowszechnia wśród myśliwych, autorstwa profesorów Marka Chmaja i Anny Młynarskiej-Sobaczewskiej, wynika, że wejście w życie wyroku TK nie powoduje nieważności uchwał sejmików o utworzeniu obwodów łowieckich. Właściciele gruntów zyskują tylko podstawę skargi do sądu administracyjnego.

PZŁ podpiera się też opinią Ministerstwa Środowiska. Przed kilkoma dniami wydało ono komunikat, w którym zaznaczyło, że polowania mogą się odbywać. Jest lakoniczny. Ministerstwo nie wspomina nawet, że właściciele gruntów mają możliwość zaskarżenia uchwał o utworzeniu obwodów.

Takie stanowisko resortu może zaskakiwać, bo również PiS obawiał się skutków wejścia w życie wyroku Trybunału. Po wyborach posłowie tej partii wnieśli w Sejmie projekt nowego prawa łowieckiego. Ponieważ był wyjątkowo korzystny dla PZŁ, został wycofany po ostrej krytyce ekologów.

Dlaczego więc ministerstwo twierdzi teraz, że wejście wyroku w życie niczego nie zmienia? Prezes Klubu Gaja Jacek Bożek zauważa, że minister środowiska Jan Szyszko jest zapalonym myśliwym. W dodatku ubiegłej kadencji pracował nad prawem łowieckim korzystnym dla PZŁ. – Silna w polityce frakcja myśliwych straszyła konsekwencjami niewykonania wyroku Trybunału z powodów lobbystycznych. Zależało jej na szybkim przeforsowaniu wymarzonego przez siebie prawa – mówi.

Suski twierdzi, że wejście wyroku w życie niesie o wiele dalsze konsekwencje, niż utrzymują to PZŁ i ministerstwo. – Obecnie właściciel terenu, który nie życzy sobie polowań, może po prostu wyprosić myśliwych. Stanowiska ministerstwa i PZŁ to tylko opinie, nie mają mocy wiążącej – zaznacza.

Związek się tym nie przejmuje. Na swojej stronie prowadzi kalendarz ze wskazówkami dla myśliwych, na jakiego zwierza mogą polować. Radzi im, by w lutym strzelali m.in. do jeleni, muflonów i bażantów.

24 stycznia w miejscowości Oblasy pod Puławami odbyło się polowanie zbiorowe. Z informacji zamieszczonej na stronie lokalnego koła łowieckiego wynika, że „linię myśliwych przecięła wataha 18 dzików". Udało się im „pozyskać dwa z nich", poza tym ustrzelono lisa. Z martwymi zwierzętami na śniegu myśliwi zapozowali do zdjęć.

Rzeczniczka PZŁ Diana Piotrowska informuje, że podobne polowania odbywają się w całym kraju.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kraj
Ćwiek-Świdecka: Nauczyciele pytają MEN, po co ta cała hucpa z prekonsultacjami?
Kraj
Sadurska straciła kolejną pracę. Przez dwie dekady była na urlopie
Kraj
Mariusz Kamiński przed komisją ds. afery wizowej. Ujawnia szczegóły operacji CBA
Kraj
Śląskie samorządy poważnie wzięły się do walki ze smogiem
Kraj
Afera GetBack. Co wiemy po sześciu latach śledztwa?