Spędzić rok w jednym z najpiękniejszych miejsc na Ziemi? Kto by nie chciał. Tym bardziej że rachunki płaci NASA. Ale jak i w innych ofertach all inclusive, tak i w tej jest haczyk. Ten rok trzeba spędzić w zamkniętej kopule na zboczu Mauna Loa, dzieląc ciasne wnętrze z pięcioma innymi „astronautami".
Aby wyjść na zewnątrz, trzeba założyć skafander przypominający prawdziwe skafandry kosmiczne. Tancerek w trzcinowych spódniczkach nie będzie. Kwiatów na szyi też nie. Drinki zabronione. O pokoju z widokiem na morze lepiej zapomnieć. Dostęp do internetu – jak to w hotelu – mocno ograniczony.
Wszystko po to, aby jak najwierniej naśladować warunki podczas długich podróży kosmicznych oraz w – ewentualnej – kolonii na innej planecie. Załoga musi z problemami radzić sobie sama. I sama rozwiązywać konflikty między zmuszonymi do przebywania w ciasnym pomieszczeniu ludźmi.
Uczestnicy zamknęli się w kopule w nocy z piątku na sobotę naszego czasu. Wyjdą z niej za rok. Ten czas spędzą pod kopułą o średnicy 11 metrów i wysokości 6 metrów. Do jedzenia będą mieli tylko to, co udało się zabrać przy „starcie" – to m.in. takie przysmaki, jak tuńczyk z puszki i tarty ser.
NASA wyda na eksperyment HI-SEAS (Hawaii Space Exploration Analog and Simulation) ok. 2,5 mln dolarów. – Jak na badania kosmiczne to naprawdę tanio – mówi Kim Binsted z NASA. – A biorąc pod uwagę koszty awarii podczas misji kosmicznych, to prawdziwa cenowa okazja.