W badaniu, przeprowadzonym przez naukowców z Boston Children’s Hospital, ponad 300 tys. Amerykanów zapytano o ich zwyczaje, związane z maskami w okresie letnim. Naukowcy odkryli, że wzrost o 10 proc. liczby osób, noszących maski, potroił szanse na utrzymanie niskiego wskaźnika transmisji wirusa w danej społeczności.
Co istotne, naukowcy wykazali również, że kluczowe znaczenie ma noszenie masek w całej społeczności - nie tylko przez kilka osób lub tylko osoby zakażone.
- Dowody są jasne: maski działają - powiedziała dr Hannah Clapham z National University of Singapore, która napisała artykuł komentujący badanie. - Jednak w ich stosowanie musi być zaangażowana cała populacja, a nie tylko znane lub podejrzane przypadki (zakażenia koronawirusem - red.) - dodała.
- Akceptacja ze strony całego społeczeństwa jest zatem niezbędna dla powodzenia tej operacji - zauważyła dr Clapham.
Naukowcy zastrzegli dwie rzeczy w swoim opracowaniu. Po pierwsze, badanie opierało się na dobrowolnej ankiecie, w związku z tym nie ma całkowitej pewności, czy wszystkie deklaracje były zgodne z prawdą. Po drugie naukowcy nie brali pod uwagę śledzenia kontaktów zakażonej osoby i innych środków, które mogłyby spowolnić rozprzestrzenianie się wirusa w społecznościach.