Obowiązujące do 17 stycznia obostrzenia związane z pandemią koronawirusa zostaną przedłużone o dwa tygodnie. O decyzji rządu poinformował w poniedziałek na konferencji prasowej minister zdrowia Adam Niedzielski.

Dowiedz się więcej: Rząd przedłuża obostrzenia

Tymczasem coraz więcej firm buntuje się przeciw obecnej polityce walki z pandemią. Szykują pozwy i zapowiadają otwarcie biznesów niezależnie od decyzji rządu. Rzecznik rządu w radiowej Jedynce tłumaczył we wtorek, że „rozumie emocje”, ale „sytuacja jest trudna i wynika wprost z epidemii”. - Niestety otwarcie w tej chwili czy to w Polsce, czy w Niemczech czy w Wielkiej Brytanii czy w wielu innych państwach UE, które przecież bardzo mocno mają wprowadzone ograniczenia, zmniejszenie tych ograniczeń w tej chwili spowodowałoby niestety radykalny wzrost zachorowań oraz niestety również śmierci, niewydolność służby zdrowia. W związku z tym na tę sytuację nie możemy sobie pozwolić. To jest ciężki wybór, ale niestety wybór, który trzeba podjąć - powiedział Piotr Müller.

Rzecznik zaznaczył, że „Polska ma zagwarantowaną dostawę 60 mln dawek szczepionki w tym roku”. - To pozwoli na zaszczepienie 30 mln osób - mówił. - Unia Europejska chce powiększyć zasoby, ograniczeniem są moce produkcyjne - tłumaczył.

- W tej chwili realizujemy te umowy, które zostały podpisane i producenci zadeklarowali łączną dostawę do końca marca w wielkości blisko 6 milionów dawek, co oznacza, że około 3 milionów osób będzie mogło być zaszczepionych. W związku z tym realizowane są te umowy, które są podpisane dotychczas. Producenci na razie jeszcze nie zadeklarowali, że są w stanie wyprodukować większą liczbę - dodał Müller. Podkreślił też, że „nie ma problemów z realizacją szczepień w szpitalach węzłowych”. - Przebiega to sprawnie. Dużym wyzwaniem logistycznym będzie natomiast uruchomienie 6 tys. punktów szczepień w całym kraju w drugiej połowie stycznia - zwrócił uwagę.