- Mam nadzieję, że zrozumie, że się myli - mówił lekarz. - Mamy do czynienia w tej chwili z chorobą, której nie było w ogóle, a mamy już kilkadziesiąt milionów zakażeń na świecie. Jeżeli ktoś tego nie rozumie, to jest chyba w jakiejś innej rzeczywistości.
Posobkiewicz tłumaczył również, dlaczego kilka miesięcy temu ówczesny minister zdrowia Łukasz Szumowski lekceważąco odnosił się do noszenia maseczek. Wyjaśnił, że wówczas Polska dopiero oczekiwała na przyjście koronawirusa i spotkanie osoby zakażonej w przestrzeni publicznej było bardzo mało prawdopodobne. Dziś, gdy osób z czynnym zakażeniem mogą być tysiące, nie tylko noszenie maseczek, ale i staranna higiena dłoni są bardzo ważne.
Maseczki porównał do pasów bezpieczeństwa w aucie. Wydaje się, że nie zawsze są potrzebne, ale dochodzi do sytuacji ryzykownych, w których pasy chronią, a że trudno takie sytuacje przewidzieć - pasy zapinamy stale. - Podobnie jest z maseczką, która chroni i osobę, która ma ją założoną, i wszystkich wokół. Nie możemy być pewni, kiedy ten wirus stanie naszej drodze - mówił Posobkiewicz.
Dla lekarza większa liczba zakażeń w okresie jesiennym nie jest żadnym zaskoczeniem, przewidywał ją już wiosną.
- W okresie jesiennym, kiedy jest okres sprzyjający rozwojowi chorób układu oddechowego, a tego układu w pierwszej kolejności dotyka koronawirus, gdyby tych zakażeń było mniej, byłbym zdziwiony - mówił.