Prof. John Edmunds ocenił, że liczba zakażeń "rośnie wykładniczo". Z kolei zastępca naczelnego lekarza kraju, prof. Jonathan Van Tam stwierdził, że mieszkańcy Wysp "zbyt bardzo się rozluźnili". Dodał, że Brytyjczycy muszą znów zacząć traktować koronawirusa SARS-CoV-2 poważnie.
Prof. Edmunds, z Londyńskiej Szkoły Higieny i Medycyny Tropikalnej, w rozmowie z ITV stwierdził, że współczynnik R (współczynnik reprodukcji wirusa) wzrósł na Wyspach znów powyżej 1 (oznacza to, że jedna osoba zakażona zakaża średnio więcej niż jedną kolejną osobę - a więc epidemia się rozwija).
Dlatego, zdaniem prof. Edmundsa, Wielka Brytania znajduje się obecnie w "ryzykownym czasie".
Doradca brytyjskiego rządu twierdzi, że Wielka Brytania nie znajduje się jeszcze w miejscu, w którym rządzący mogliby stwierdzić, iż kontrolują epidemię w związku z czym gospodarka może wrócić do "jakiegoś rodzaju normalności".
Prof. Edmunds ostrzegł, że choć liczba zakażeń rośnie z niskiego poziomu, to jednak "rośnie wykładniczo".